Jak kierowcy bezskutecznie próbują wpłynąć na przyszłość torów w kalendarzu

Podobnie jak Fernando Alonso w Barcelonie, kierowcy wiedzą, jak wykorzystać swoją sławę jako dźwignię, aby starać się zapewnić stabilność torów, które są im bliskie. Ale czy to naprawdę działa?

opublikowany 10/06/2025 à 18:31

Cypriena Juilharda

  Skomentuj ten artykuł! 5

Jak kierowcy bezskutecznie próbują wpłynąć na przyszłość torów w kalendarzu

Zdjęcia: DPPI

„Nie możemy stracić Barcelony. » Ostatnie dni, Fernando Alonso stał się zagorzałym obrońcą katalońskiego cyklu, zagrożonego pojawieniem się projektu układu urbanistycznego na ulicach Madrytu, spodziewanego w kalendarzu od przyszłego sezonu. Dwukrotny mistrz świata apeluje o utrzymanie Grand Prix Barcelony na mocy umowy z Formuła 1 do końca 2026 roku, a zatem kto mógłby w tym konkursie konkurować

Sklep Autohebdo / Wyprzedaże błyskawiczne

Zobacz sklep

Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.

Pozostało Ci 95% do odkrycia.



Już subskrybujesz?
Zaloguj się


  • Do -50% oszczędności!
  • Nieograniczone artykuły premium
  • Magazyn cyfrowy od 20:XNUMX w każdy poniedziałek
  • Dostęp do wszystkich numerów od 2012 roku w aplikacji AUTOhebdo

Skomentuj ten artykuł! 5

Aby przeczytać także

komentarze

5 Uwagi)

V

Vincenta Moyeta

11 o 06:2025

Zapomniałem również o Suzuce, Jerez, Road Atlanta, Sears Point, Watkins Glen, Zolder czy Interlagos...

L

Łukasz Paweł

11 o 06:2025

Vincent, zapominasz o najbardziej niezwykłym z torów... Francorchamps. I w tej kwestii zgadzają się wszyscy kierowcy!

V

Vincenta Moyeta

11 o 06:2025

Liberty Media nie jest jedyną firmą odpowiedzialną za masakrę F1 jako sportu. Główni producenci, którzy przejęli władzę (dzięki Bernie...), wykorzystują ją do otwierania rynków w niektórych krajach, co nawet warunkuje rekrutację niektórych kierowców, i do sprzedaży swojej technologii zamiast traktowania sportu jako pola innowacji. W tym kontekście opinia kierowców jest najmniej istotna. Jeśli chodzi o opinię widzów, celują w młodych ludzi niemających pojęcia o legendarnych torach, których nie obchodzi oglądanie samochodów kręcących się na nudnych liniach toru, wzdłuż których ciągną się pięciogwiazdkowe hotele. Oni nie odwrócą się od nich, preferując pagórkowate trasy z „prawdziwymi” zakrętami, takie jak Brands-Hatch, Mugello, Zandvoort, Donington, Jarama, Estoril, Le Castellet, Imola, Barcelona, ​​​​która zniknie (z całym szacunkiem dla Alonso), Dijon, Assen, Sachsenring, itp. Nie wspominając o wspaniałych amerykańskich torach, takich jak Mid-Ohio, Laguna Seca czy Elkhart Lake. Tor jako wyzwanie ludzkie i techniczne niestety zniknie.

Yves-Henri RANDIER

10 o 06:2025

Kiedy widzimy, że z czterokrotnym aktywnym mistrzem świata, Holandia zatrzymuje Zandvoort, jak możemy nadal myśleć, że aktywny kierowca może mieć wpływ na kontynuację GP w swoim kraju urodzenia! Dolary, show i rozrywka, to Liberty Media F1 z odrobiną greenwashingu i mnóstwem sportwashingu...

1

Yves-Henri RANDIER

31 o 05:2025

Liczą się tylko dolary! Liberty Media i FIA w pewnym stopniu nie interesują się opinią kierowców. Formuła 1 stała się platformą, biznesem, „rozrywką”, widowiskiem... ale nie jest już sportem, nawet jeśli niektóre mniej demokratyczne kraje (Arabia Saudyjska, Azerbejdżan, Bahrajn, Chiny, Abu Zabi i Katar, a być może jutro Rwanda, która najechała sąsiednią Demokratyczną Republikę Konga, aby stać się eksporterem złota, nie mając żadnych złóż na własnym terytorium) uprawiają sportową pranie pieniędzy za pomocą swoich mniej lub bardziej krwawych dolarów. Po „Krwawych Diamentach” wkrótce „Krwawe Grand Prix” dzięki Liberty Media? Zaskakujące jest, że belgijska legenda Jacky Ickx została ambasadorem Grand Prix w Rwandzie, a nie w Republice Południowej Afryki, czy nawet w Maroku w ramach projektu w Tangerze!

1

Aby napisać komentarz