Trwa zmiana dla Ferrari. Avec czerwony Byk na ich celowniku klan włoski ciężko pracuje, aby nadrobić zaległości. Wewnętrznie Frédéric Vasseur motywuje swoich żołnierzy do ciągłego rozwoju. Krok po kroku, ewolucja po ewolucji. Co więcej, na te ostatnie również czekają Carlos Sainz et Charles Leclerc że wszyscy fani.
W przeciwieństwie do McLaren kto obstawia Grand Prix Miami, gdzie Lando Norris zaokrętował na swoim MCL9 nie mniej niż 38 nowych elementów, Scuderia zdecydowała się poczekać do powrotu do Europy, aby wypuścić ciężką artylerię. Dlatego właśnie podczas Grand Prix Emilii-Romanii (17–19 maja) The Reds zadebiutują nową wersją SF24. Nowa wersja, którą widzieliśmy już w akcji.
Inspiracje Redbullianem
Z okazji 200-kilometrowego dnia zdjęciowego zatwierdzonego przez FIA Ferrari skorzystało z okazji, aby wysłać na tor swój SF24 2.0. Pomimo dyskrecji imprezy, Transalpines nie mogli ujść zachwytom fanów, zawsze blisko trasy Fiorano, zwłaszcza gdy usłyszeli ryk silników.
Szybko pierwsze zdjęcia trafiły do sieci społecznościowych. W nich zauważamy głównie przeprojektowanie bocznych wlotów powietrza w SF24, który jest teraz bardzo zbliżony do projektu Red Bull RB20. Rzeczywiście, Scuderia dokonała tego samego wyboru co Austriacy, wybierając odwrócone wejścia z górną krawędzią umieszczoną przed dolną, aby poprawić chłodzenie, elementy wewnętrzne niewątpliwie wymienione, aby pomieścić ten nowy pancerz.
Zobacz ten post na Instagramie
Inne elementy rzucają się w oczy po bliższym przyjrzeniu się, jak na przykład nowa maska silnika z wylotem powietrza z tyłu, a nie różne boczne włazy, które inżynierowie mogli zamykać lub otwierać w zależności od weekendu. Wokół kierowcy wydłużono aerodynamiczny statecznik zestawiony z lusterkami, a płetwy po bokach aureoli przeprojektowano, nadając im kształt węża i przenosząc je bliżej głowy kierowcy.
Un po'di #Ferrari SF-24 EVO 😎 pic.twitter.com/C9ItDqk7gv
— Zander Arcari (@berrageiz) 10 maja 2024 r.
Skok w stylu McLarena dla Ferrari w Imola?
W przeciwieństwie do innych zespołów, Ferrari zdecydowało się poczekać. Podczas dwóch ostatnich Grand Prix rozgrywanych w formacie sprinterskim (Chiny i Miami) Scuderia wolała wprowadzić wszystko do tradycyjnego weekendu z trzema darmowymi sesjami treningowymi przed wejściem do Parku Zamkniętego. Możliwość dla inżynierów zebrania jak największej ilości danych i tym samym uzyskania wstępnych odpowiedzi.
Logika podpowiadałaby, że te zmiany pozwolą Ferrari zbliżyć się do Red Bulla, tak jak McLaren zrobił to na Florydzie w zeszły weekend. The Reds mogliby wtedy spokojniej rozpocząć drugą fazę rozwoju. Pod warunkiem oczywiście, że już ta pierwsza salwa sprawi satysfakcję zarówno inżynierom, jak i kierowcom na torze.
WIDEO – Ferrari testuje różne błotniki przeciwrozpryskowe FIA
Skomentuj ten artykuł! 0