Wspólne podróżowanie – Vincent Vosse

Vincent Vosse, szef zespołu Team WRT, filar serii Blancpain GT i ogólniej GT3, wziął udział w grze carpoolingowej AUTOhebdo.

opublikowany 04/08/2018 à 15:02

Pierre Tassel

0 Zobacz komentarze)

Wspólne podróżowanie – Vincent Vosse

Znalezienie cię w Audi R8 wcale mnie nie dziwi. Jak narodziła się ta więź z tą marką?

To raczej kwestia wizerunku. Audi oferuje młodszą, sportową wizję niż dwaj pozostali konkurujący niemieccy producenci, a także pewną prostotę. Zawsze kochałam tę markę. W latach 80. samochody nie były szalone.

Wszystko zaczęło się w rallye z Quattro, potem ten demoniczny S1 Grupa B, który nadał Audi nowy wizerunek, utrzymywany za pomocą pierwszego samochodu 4×4 w WRC. Potem był DTM, gdzie te 200 Quattro walczy z M3. Przyspieszył wraz z A4. W turystyce (belgijski Procar. Przyp. red.) jeździłem Audi 80, potem A4.

Odnowienie było kontynuowane wraz z pojawieniem się pierwszych bardzo sportowych modeli, takich jak RS4 lub RS6 i wreszcie tego R8. Nigdy bym nie pomyślał, że Audi wyprodukuje tego typu drogowe GT. Zbudowali własną tożsamość. Ale to także historia ludzka, spotkań. W swojej karierze jeździłem dla Audi Belgium, importera, z którym nawiązałem kontakty.

Wreszcie pewnego roku Audi Sport zaprosiło mnie na wydarzenie w Republice Południowej Afryki, na którym obecni byli wszyscy producenci (zaangażowani w turystykę. Przyp. red.). Poznałem tam dwie osoby, które wywarły na mnie wrażenie: doktora Wolfganga Ullricha (byłego dyrektora Audi Sport. Przyp. red.) i Siegfrieda Kraussa, jego prawą rękę, który na początku lipca przeszedł na emeryturę. Dla mnie czynnik ludzki jest bardzo ważny.

Jak trafiłeś do sportów motorowych?

Pochodzę z regionu Spa, a dokładnie z Verviers. Dlatego trudno o lepsze miejsce. Odkąd miałem 5 lat, edycja z 1977 r., co roku biorę udział w 24 Hours of Spa. Zawsze podobała mi się atmosfera wyścigu, a jeszcze bardziej atmosfera panująca na stadionieWytrzymałość, Touring lub GT.

Mnie mniej pociągało F1, którym moi rodzice byli mniej zafascynowani, mimo że na początku lat 80. wszyscy oglądaliśmy Grand Prix. Dla mnie F1 to Brabham Nelsona Piqueta. Ale Le Mans przyciągnęło mnie bardziej niż Monako.

Twoi młodzi bohaterowie mogli być tylko Belgami?

Inaczej niż dzisiaj, nie miałem zbyt dużej wiedzy na temat sportów motorowych. Zachwyciłem się takimi kierowcami jak Stefan Bellof, Derek Bell i Hans-Joachim Stuck, którzy byli aktywni w kilku kategoriach. Ale nigdy nie wyobrażałam sobie, że pewnego dnia znajdę się na ich miejscu.

Pewne jest, że ktoś taki jak Jacky Ickx mnie zadziwił. Mam szczęście, że spotkałem go kilka razy i znam dobrze Vaninę (jego córkę. Przyp. red.), ponieważ brałem z nią udział w 24-godzinnym wyścigu Le Mans (w 2001 r. w Viper GTS-R. przyp. red.). Jacky, kiedy gdzieś przybywa, coś się dzieje. Nie mówię tego dlatego, że jestem Belgiem. Ma tę obecność, imię i historię.

To był okres, który mnie zafascynował, wtedy złapałem wirusa. W miarę jazdy byłem coraz bardziej ugryziony…

Odkryj nasze Carpooling z Vincentem Vosse, w numerze 2176 AUTOhebdo, już dostępny w wersji cyfrowej i w kioskach.

0 Zobacz komentarze)

Aby przeczytać także

komentarze

*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!

0 Uwagi)

Aby napisać komentarz