Romain Grosjean: „Od 2013 roku nie byłem tak szczęśliwy”

Czy jesteś zaskoczony, że tak wcześnie w sezonie walczysz w czołówce?

Prawdę mówiąc, od drugiej sesji treningowej na Barberze czułem, że naprawdę mamy dobre tempo na szosie. Poza tym w kwalifikacjach, gdybym podczas próby nie wpadł w korki, myślę, że moglibyśmy dojechać do Fast6 (startował z 7. pozycji. Przyp. red.). Ogólnie rzecz biorąc, mieliśmy tempo w pierwszych dwóch wyścigach, ale napotkaliśmy pewne problemy techniczne, które nas spowolniły. Wiedziałem, że tutaj szybko poczuję się komfortowo.

Jak wyjaśnisz swój bardzo dobry początek serii?

Właściwie po prostu lubię uczucie, jakie daje mi ten samochód. Są podobne do moich jednomiejscowy w GP2 w 2011 roku, a jest to samochód, z którym zawsze byłem konkurencyjny. A potem Honda i Firestone również pomogły mi zrozumieć, jak być szybkim IndyCar, wyjaśniając mi, co mam robić, a czego powinienem unikać. To właśnie z tych powodów osiągamy tak szybkie wyniki. Jako nowicjusz mam również szansę na dodatkowe dni testów. A potem moje dziesięć lat F1 były dla mnie przydatne, ponieważ musiałem nauczyć się dostosowywać do naprawdę różnych samochodów, niektórych bardzo konkurencyjnych, innych naprawdę kiepskich i wiem, jak zmieniać swój styl jazdy w zależności od samochodu, który trafia w moje ręce.

Jakie wnioski wyciągnąłeś ze swoich pierwszych dwóch wyścigów?

W Barber nauczyłem się, że w IndyCar trzeba cisnąć od pierwszego do ostatniego okrążenia. W F1 po starcie przeciskasz kilka okrążeń, a potem wszystko się uspokaja, zaczynasz zarządzać oponami, oszczędzać paliwo, podczas gdy tutaj przy żółtych flagach, zamknięciu alei serwisowej wszystko może się bardzo szybko zmienić. Nawet jeśli w pierwszym segmencie wyścigu miałeś 7 lub 8 sekund przewagi, nie dlatego wygrałeś wyścig. Sprawdziłem to dzisiaj (sobota. przyp. red.).