Tytuł zdobywa się siedząc na kanapie, a nie po wyścigu. Co czujesz ?
Jestem bardzo szczęśliwy. I nie bez powodu jest to oczywiście mój cel na początek sezonu. Miałem świadomość, że wyzwanie jest duże, gdyż bronię interesów rodzinnego zespołu (Kristoffersson Motorsport. przyp. red.) wystawiając tylko jeden samochód, więc satysfakcja jest ogromna.
Ale bycie zatytułowanym zdalnie, czy nie jest to ciekawe?
Oczywiście, jest bardzo różnie. W latach 2017 i 2018 byłem pewien, że zostanę mistrzem jeszcze przed ostatnim wyścigiem sezonu. W tym roku wreszcie mam trochę takie same odczucia. Nie było to matematyczne, ale miałem 27 punktów przewagi (nad Mattiasem Ekströmem. przyp. red.), więc praktycznie było już po wszystkim.
Jak świętujesz tytuł w domu?
Brakowało mi drużyny celebrującej ten tytuł. Z drugiej strony miło było móc świętować to bezpośrednio z rodziną, w domu, czego nie udało mi się zrobić podczas moich dwóch poprzednich tytułów. Tak, było inaczej, ale nadal cieszyłam się tą chwilą z bliskimi.
Porozmawiajmy o tym krótkim sezonie z dwoma rękawami. Czy tytuł był trudniejszy do zdobycia?
Popełniliśmy bardzo mało błędów i to był klucz do moich trzech tytułów World RX. Ale tak, było to trudne, szczególnie w tym roku w przypadku tak małej konstrukcji jak nasza. Możliwość gry przez prawie cały sezon pomimo ograniczeń zdrowotnych jest jednak prawdziwym osiągnięciem. Przed weekendami wyścigowymi mieliśmy więcej pracy administracyjnej niż zwykle, a na miejscu musieliśmy także stawić czoła licznym ograniczeniom, w tym zmniejszonej liczbie pracowników, co było tym bardziej szkodliwe dla małego zespołu wystawiającego tylko jeden samochód. Nie masz członka drużyny, z którym możesz wymieniać informacje. Zdobycie tytułu z małym zespołem jest czymś wyjątkowym.
Cały wywiad z Johanem Kristofferssonem znajdziesz w numerze 2289 AUTOhebdo.
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)