Marquez ma nadzieję, że po operacji wróci do „dobrego poziomu”. 

Katalończyk wypowiadał się w liście otwartym, w którym omawia, co skłoniło go do podjęcia decyzji o operacji i co dalej. 

opublikowany 29/06/2022 à 10:00

Tomek Morsellino

0 Zobacz komentarze)

Marquez ma nadzieję, że po operacji wróci do „dobrego poziomu”.

Na początku czerwca Marc Marquez przeszedł operację prawego ramienia w Mayo Clinic w Rochester w Stanach Zjednoczonych. Ośmiokrotny mistrz świata, którego ruchy były osłabione i cierpiał podczas każdej konkurencji, przeszedł operację mającą na celu ustawienie kości ramiennej, która obróciła się o 30°.

Na marginesie GP Niemiec zespół Hondy Repsol opublikował pierwszy oficjalny komunikat prasowy, w którym przekazał wiadomości na temat Hiszpana. Na razie wszystko przebiega dobrze, a proces gojenia przebiega. Stopniowo Marquez będzie mógł zacząć poruszać ręką. 

Celem jest przede wszystkim odzyskanie formy fizycznej przed 2020 rokiem. Zapewni sobie trochę czasu na regenerację, nawet jeśli Alberto Puig, menadżer oficjalnego zespołu Hondy, ma nadzieję, że zobaczy go ponownie przed końcem roku (test po Misano we wrześniu?), aby wziąć udział w rozwoju edycji RC213V 2023. 

Tymczasem oto list otwarty Marca Marqueza: 

„Otrzymałem od Was, fanów, wiele wiadomości zawierających słowa zachęty, które są bardzo cenione, szczególnie w takich czasach jak ten. Chciałabym poinformować jak przebiega moja rekonwalescencja.

Myśl, że być może będę musiał przejść kolejną operację, pojawiała się od września ubiegłego roku. Okresowo badaliśmy moje ramię, aby zobaczyć, jak postępuje złamanie po trzeciej operacji. Gdy zbliżał się okres przedsezonowy, chciałem przekonać samego siebie, że dam radę, kierując się mottem „siła jest w umyśle”. Ale kiedy sezon się rozpoczął, zdałem sobie sprawę, że limity są bardzo ważne. Mój pomysł był taki, aby wziąć udział w całym sezonie – ponieważ od trzeciej operacji kość nie była w 100% skonsolidowana – ale mając świadomość swoich ograniczeń i ukrywając dyskomfort, aby uniknąć codziennych pytań. O całej sytuacji wiedzieli tylko najbliżsi mi ludzie.

Decydujący moment nastąpił wokół GP Francji, kiedy wszystko było gotowe na skaner 3D. Podjęliśmy decyzję o kolejnej operacji. Operacja w Stanach Zjednoczonych bardzo mnie zaskoczyła, ze względu na sposób zaplanowania okresu przedoperacyjnego i pooperacyjnego. Bardzo różni się od Hiszpanii. Okres pooperacyjny minął bardzo szybko, od razu pozwolono mi wyjść, wsiąść do samolotu i mogłem wrócić do domu. Przygotowania natomiast zostały zaplanowane bardzo starannie i wszystko odbyło się z dużym wyprzedzeniem.

Przed operacją byłem w bardzo dobrym nastroju, jednak w kolejnych godzinach poczułem się gorzej, z powodu znieczulenia i bólu. Przez dwa, trzy dni było mi źle, ale ponieważ nie była to pierwsza operacja mojej ręki i już wiedziałam, co to będzie, miałam świadomość, że ból jest normalny i później przejdzie.

Teraz czuję się całkiem dobrze, bo ból nie istnieje. Zawsze mam unieruchomioną rękę i wykonuję lekkie ćwiczenia biernej mobilności. Czuję motywację, ponieważ czuję się dobrze i nie mogę się doczekać powrotu do zdrowia, gdy tylko zaleci mi to lekarz, aby sprawdzić, czy moje ramię działa tak, jak powinno.

Obecnie mam poczucie nadziei. Ze względu na sposób, w jaki jeździłem, nie widziałem siebie jeżdżącego na motocyklach znacznie dłużej – może kolejny rok lub dwa. Po operacji w Rochester jest nadzieja, że ​​będę mógł kontynuować rywalizację bez bólu i dobrze się bawić na rowerze.

Czekam na prześwietlenie, które będzie wykonane w szóstym tygodniu. W zależności od wyników wybierzemy ścieżkę rekonwalescencji. Do tego czasu cieszę się małym urlopem, bo nie możemy jeszcze rozpocząć 100% powrotu do zdrowia.

Teraz, choć czuję, że mam dużo wolnego czasu, każdy dzień dobrze planuję. Wstaję wcześnie i idę na półtorej godziny spaceru. Potem próbuję zająć się czymś, dzwoniąc do zespołu, rodziny lub zajmując się domem. Po południu zaczynam delikatnie pracować nad dolną częścią ciała i trochę nad lewym ramieniem.

Czasami przestaję myśleć o motywacji i w moim przypadku dochodzę do jedynego wniosku, że moja wynika z pasji i entuzjazmu. Jest tak samo jak ponad dziesięć lat temu. Zmusza mnie to również do myślenia o celu, jakim jest dobra zabawa i bieganie na dobrym poziomie, bez cierpienia i obolałości.

Muszę powiedzieć, że nie jestem sam na tej drodze uzdrawiania. Wspierali mnie kierowcy tacy jak Àlex Crivillé — który przeszedł przez coś podobnego — Alberto Puig — z którym mam największy kontakt, ponieważ jest także menadżerem zespołu Repsol Honda — a także Mick Doohan — ponieważ doznał kilku poważnych obrażeń. To ludzie, którzy dali mi najwięcej rad i dziękuję im za wsparcie.

Rafa Nadal jest także punktem odniesienia, ponieważ nawet gdy ludzie myśleli, że jest skończony, był w stanie przezwyciężyć ból i ponownie wygrać. Byłem z nim na Masters 1000 w Madrycie. Wiem o wszystkim, przez co przeszedł i dlatego jest dla mnie punktem odniesienia, ponieważ nawet jeśli nie jest w najlepszej formie, jest w stanie wygrywać turnieje takie jak Roland Garros. Pamiętam, że na konferencji prasowej przyznał, że ból zmienił mu nastrój i ja to rozumiem.

Zanim się pożegnam, chciałbym jeszcze raz podziękować za wsparcie, jakie otrzymuję od Was wszystkich. Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby znów jeździć i miło spędzić razem czas. »

Tomek Morsellino

Dziennikarz i reporter MotoGP.

0 Zobacz komentarze)