Smukła sylwetka, wyprostowane włosy i uśmiech Królika Bugsa, baron Gijs van Lennep tak naprawdę nie zmienił się od tego dnia w czerwcu 1976 roku, kiedy odwiesił czerwono-pomarańczowy hełm wieczorem, kiedy odniósł swoje drugie zwycięstwo w Le Mans. Głos, nieco szorstki od cygaretek, nadaje mu wygląd starego wojownika torowego, który przeżył czasy, gdy wyścigi były okrutne. Choć urodził się (16 marca 1942 r. w Bloemendaal) z tytułem barona, Gijsbert van Lennep nie czerpie z tego żadnej szczególnej chwały: „ Tak, jestem trochę arystokratą– przyznaje, ale na najniższym poziomie. A ja mam na imię Gijs! », zwierzył nam się podczas spotkania w ośrodku im Klasyk Le Mansa w 2018.
Jeśli twierdzi, że ma dziedzictwo, to na zupełnie innym polu: „ Mój ojciec był świetnym sportowcem, uprawiał strzelectwo, boks, tenis i wioślarstwo. Odziedziczyłem po nim dobry poziom reakcji i oczy. » To za sprawą tego dynamicznego ojca młody Gijs w wieku 6 lat wziął udział w Grand Prix Holandii w 1948 r. W wieku 9 lat jego starszy brat nauczył go prowadzić samochód, a w wieku około 15 lat Gijs pilotował zbudowany przez niego gokart. Wkrótce swoje pierwsze okrążenia na torze odbył zupełnie nielegalnie, za kierownicą Garbusa. Prawdziwy debiut miał miejsce w wieku 18 lat i to w olśniewający sposób: „ Moja mama miała Fiata 600, na którym wystartowałem w swoim pierwszym slalomie. Położyłem ją na dachu! Potem ścigałem się z Garbusem, ale el
Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.
Pozostało Ci 90% do odkrycia.
Już subskrybujesz?
Zaloguj się
- Nieograniczone przedmioty premium
- Magazyn cyfrowy od 20:XNUMX w każdy poniedziałek
- Wszystkie numery AUTOhebdo dostępne od 2012 roku
Kontynuuj czytanie na te tematy:
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)