Górska epopeja Yvesa Martina

Prawdziwy strach na wróble francuskich mistrzostw górskich w latach 1970., kiedy wyeksportował swoje umiejętności jazdy poza granice Bretanii, Yves Martin pozostawił ślad w całym pokoleniu entuzjastów wspinaczki górskiej swoją hojną jazdą i nietypowym przebiegiem. Jeśli nie marzył o szczytach, to właśnie na wysokościach pisał swoje szlacheckie listy. Prawie 40 lat po swoich ostatnich okrążeniach za kierownicą powrócił z nami do swojej górskiej epopei.

opublikowany 01/12/2022 à 13:30

Pierre’a Barre’a

0 Zobacz komentarze)

Górska epopeja Yvesa Martina

Od najmłodszych lat Bretończyk był człowiekiem wyzwań. To właśnie na dwóch kołach, a dokładniej na rowerze, podejmował swoje pierwsze wyzwania. Kilka konkursów organizowanych jako nastolatek dało mu zamiłowanie do wygrywania, rywalizacji i przekraczania samego siebie. Mieszkający wówczas w wiosce liczącej zaledwie 2000 mieszkańców niedaleko Rennes, jego miejsca urodzenia, w czasach, gdy rowery i piłka nożna przyciągały więcej uwagi niż obręcze i palona guma, Yves Martin nie predestynował go do rywalizacji w sportach motorowych.

W ręce Yvesa Martina wpadła także wspinaczka Charnizay Hill Climb

Wyzwalaczem jest 24 godziny Le Mans że go dostał, będąc na trybunach Sarthe w wieku 21 lat. „ Emocje, jakie dostarczył mi ten bieg, były niezwykłe: biorąc w nim udział, od razu zrozumiałem, że ten sport jest stworzony dla mnie ", on pamięta. Później, podczas przeglądania Wydechowy

Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.

Pozostało Ci 90% do odkrycia.



Już subskrybujesz?
Zaloguj się


  • Nieograniczone przedmioty premium
  • Magazyn cyfrowy od 20:XNUMX w każdy poniedziałek
  • Wszystkie numery AUTOhebdo dostępne od 2012 roku
COUV-2433

0 Zobacz komentarze)