Po krótkiej wycieczce w okresie od października 2017 r. do końca 2018 r Formuła 1, Brendon Hartley wraca do Endurance w kampanii 2019–20 Mistrzostw Świata w Wyścigach Długodystansowych (WEC). Z 29-letnim Nowozelandczykiem rozmawiał AUTOtygodniowo na tym burzliwym etapie swojej kariery.
Z prawie roku, patrząc wstecz, stary produkt tego sektora czerwony Byk bez ogródek ocenia swoje występy w F1. „Jestem całkiem zadowolony z tego, co zrobiłem. Szczególnie pod koniec sezonu (dziewiąty w Austin. Nota redaktora). Stawałem się coraz silniejszy i silniejszy, w końcu ewoluowałem na poziomie mojego kolegi z drużyny (Pierre Gasly. Nota redaktora), ale było kilka straconych okazji. Czasem z powodu pecha, czasem z powodu błędów z mojej strony”, on wierzy.
Brendon Hartley, nie wybrany przez Toro Rosso poza sezonem 2018-19, miał zatem czas na przypomnienie sobie emocji, jakie przeżył Wytrzymałość. Świata, który w okresie dorastania niezbyt go pociągał, ale w końcu go przekonał. „Z pewnością bardziej podobały mi się lata spędzone w WEC niż w F1… Trudno powiedzieć… Naprawdę kocham wytrzymałość, ducha zespołowego i dzielenie się kierownicą z kolegami z drużyny. Podoba mi się duch tej dyscypliny, a szczególnie Le Mans.
Zwycięzca imprezy Sarthe (w 2017 r.) dlatego jest szczęśliwy, że może wrócić do Le Mans. „Niektórym może trudno w to uwierzyć, ale Le Mans to naprawdę wyjątkowe wydarzenie. Wysiłek zespołu potrzebny do przygotowania samochodów dokładnie w tym momencie na starcie, a następnie dawania z siebie wszystkiego przez 24 godziny. Każdy, kto brał udział w tej męce, rozumie, co mówię. Naprawdę mam wewnętrzną pasję do wytrzymałości, ale jednocześnie dorastałem, marząc o F1, więc jestem szczęśliwy, że tam dotarłem. »
Cały wywiad z Brendonem Hartleyem znajdziesz w specjalnym przewodniku WEC AUTOhebdo nr 2229, wciąż dostępnym w kioskach i w wersji cyfrowej.
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)