9 lat temu Jules Bianchi błyszczała na ulicach Monako

Bohaterski, francuski nadziei dał zespołowi Marussia pierwszą Top 10 w swoim istnieniu. Historia książęcego wejścia na półki Czempionatu Świata.

opublikowany 25/05/2023 à 18:15

Jeana-Michela Desnouesa

0 Zobacz komentarze)

9 lat temu Jules Bianchi błyszczała na ulicach Monako

Grand Prix Monako 2014, czyli dzień, w którym Jules Bianchi zabłysnął. © Florent Gooden / DPPI

Mężczyzna zachował się dyskretnie. Od reflektorów kamer telewizyjnych zalewających stoisko Marussii wolał anonimowość zrzędliwych wiernych, którzy są z nim od 1990 roku i którzy byli świadkami narodzin Manor Motorsport. Te pierwsze prawdziwe chwile radości, na które czekano cztery i pół roku, to właśnie wraz ze swoim zespołem John Booth chciał się nimi delektować. „ Te punkty to ulga– szepnął do nas, podczas gdy Damon Hill przesłuchiwał Bianchiego dla brytyjskiego kanału Sky Sports. Myśleliśmy, że mamy tutaj szansę, ale problem ze skrzynią biegów, który napotkaliśmy w kwalifikacjach i wynikające z tego pięć miejsc na polach startowych, uniemożliwił to. Jules miał fantastyczny wyścig, nie poddając się, nigdy się nie poddając. Jest bardzo cennym kierowcą. Dlatego Ferrari wziął go pod swoje skrzydła. Będzie miał, ale to już wiedzieliśmy, długą i pełną sukcesów karierę w F1. »

Bardziej przyjazny mediom niż solidny John Booth, Graeme Lowdon, dyrektor generalny zespołu, powtórzył słowa swojego szefa. " Te ulice zawsze honorowały największych kierowców i jestem zachwycony, że dziś oddają hołd ogromnemu talentowi Julesa– zapewnił na początku. Zawsze łatwo jest pochwalić kierowcę, gdy wykonał dobrą robotę, ale to, co osiągnął, jest wyjątkowe. Jazda tutaj wymaga sporej dawki odwagi i inteligencji. Trzeba podejmować właściwe decyzje, a one nie zawsze były najjaśniejsze podczas 78 okrążeń. Jules wykazał się dużą cierpliwością i umiejętnościami. Włożył głowę w pracę i był w stanie oddać świetne momenty, kiedy tego potrzebował.. »

Jules Bianchi uwolniony

Jules Bianchi, to na niego wszystkie oczy się skupiły, wyciągnięto mikrofony. Tych, którzy ujawnili się na tym pełnym pułapek torze, na którym nie jest łatwo wyprzedzić, nie jest zbyt wielu. Udało mu się, i to w bardzo dobrym sensie. „ Było dość gorąco Kobayashiego w Rascasse, ale powiedziałem sobie, że to musi minąć, podkreślał, gdy mistrz świata z 1996 roku przywrócił mu wolność. Kiedy zobaczył, że tam jestem, zamknął trochę drzwi, ale ja już tam byłem. Nie sądziłem, że. Zobaczyłem otwór i wskoczyłem do środka. Jechałem szybciej od niego, ale nie znalazłbym takiej okazji. Byłem tylko kilka dziesiątych sekundy szybszy i gdybym w tym momencie nie wykorzystał szansy, zostałbym z tyłu.. »

Gdy kierowca Caterhama minął, Varois zyskał kolejny krok pod względem pewności siebie. Po fenomenalnym starcie do wyścigu, który pozwolił mu wymazać zatrzymania i start zdobyte za to, że nie wystartował ze swojej pozycji startowej, nie można było mu się oprzeć, ale wkrótce dowiedział się, że był pod ciosem druga kara. „ Kiedy powiedziano mi, że zrobię drugą przerwę w trasie, trochę mnie to oderwało od spraw, ale udało mi się zebrać w sobie. Przede wszystkim nie rozumiałem dlaczego. Zespół wyjaśnił mi, że popełnił błąd, zmuszając mnie do odbycia mojej pięciosekundowej kary podczas neutralizacji, ale nie zmieniło to wyniku i że nadal mamy punkty. Uspokoiło mnie to. »

Premiera Julesa Bianchi! Jean Michel Le Meur / DPPI

Awansując na 10. miejsce, protegowany Nicolasa Todta awansował o dwa miejsca więcej, gdy Kimi Raikkonen podjął próbę samobójczą na Kevin Magnussen na zakręcie Loews, w 73e okrągły. Jules Bianchi przekroczył linię mety na 8. miejscu, ale po doliczeniu pięciu sekund kary spadł o jedno miejsce, ponieważ nie wykonał swojego zatrzymania i startu. Najbardziej łagodny wyrok.

« Od czwartkowego treningu wiedzieliśmy, że mamy dobre tempo w porównaniu do Sauberów i liczyliśmy na punkty, ponieważ wiedzieliśmy, że podczas tego Grand Prix zawsze zdarzają się incydenty– podsumował, wyznaczając kolejne cele. To, co dzisiaj zrobiłem, powinienem starać się zrobić, gdy tylko nadarzy się okazja. Kiedy grasz w małym zespole takim jak Marussia, nie masz prawa przegapić najmniejszej okazji do zaprezentowania się. Zdarza się to raz, może dwa razy w sezonie, ale nie częściej. Trzeba cieszyć się chwilą i dalej pracować. Musimy wykorzystać ten wynik jako odskocznię do przyspieszenia startu. Nie jest to celem samym w sobie, ale początkiem. Zespół czekał na to od dawna i teraz nie zamierza odpocząć. Mierzymy pracę, jaka pozostaje do wykonania, aby stać się zespołem zdolnym regularnie zdobywać punkty. Jeśli chodzi o mnie, szczerze mówiąc, trochę trudno mi sobie uświadomić... » Tutaj także trzeba uzbroić się w cierpliwość.

 
 
 
 
 
Zobacz ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Publikacja udostępniona przez FORMULA 1® (@f1)

Tekst zaczerpnięty z AUTOhebdo nr 1962 opublikowanego 28 maja 2014 r

CZYTAJ TAKŻE > 18 lat temu Alonso oparł się groźbie Schumachera na torze Imola

0 Zobacz komentarze)