Greg Ives przewodził legendom NASCAR tacy jak Jeff Gordon, Dale Earnhardt Jr., Jimmie Johnson czy Chase Elliott. Tworząc zespół komandosów odpowiedzialny za wejście do NASCAR nowej generacji w edycji stulecia, Rick Hendrick, logicznie rzecz biorąc, zwrócił się do jednego ze swoich najbardziej utalentowanych ludzi-cieni. Ponieważ Ives zna słynną rutynę, która prowadzi do sukcesu: przyjdź na tor, ciężko pracuj, śpij i powtarzaj. Ale otwarcie przyznaje, że nic nie przygotowało go na zmierzenie się z największym wyścigiem w historii.Wytrzymałość na świecie !
Greg, jak przeżywasz przygodę z Le Mans?
Jest szczególnie intensywny! Nieco szalona decyzja o wystartowaniu samochodem NASCAR w Le Mans, rozpoczęcie projektu w bardzo krótkim czasie…. To szaleństwo, świetna zabawa, bardzo ekscytujące, ale też nerwowo wyczerpujące. Dziś rano podczas rozgrzewki upewniliśmy się, że wszystko idzie dobrze, więc na początku w końcu poczułem się całkiem pewnie.
Jesteś dyrygentem zespołu Hendrick Motorsports. Czego musiałeś się nauczyć przed wyścigiem?
Prawie wszystko! Procedury bardzo różnią się od tych, które znamy. Weźmy przykład okrążenia treningowego, to już regulamin sam w sobie (śmiech). Od procedury startowej po postoje w pit stopie musiałem wszystko przyswoić... Wiele się nauczyliśmy, wchodząc w interakcję z innymi zespołami General Motors (przypis redaktora Chevroleta i Cadillaca), ale cały nasz zespół pochodzi z NASCAR i musiał się uczyć i rozumieć wszystko bardzo szybko, ale z ogromną przyjemnością.
Wydaje się, że cały zespół cieszy się tą przygodą, od mechaników po kierowców?
Zapewniam, że nasze uśmiechy nie są wymuszone. Sama reakcja fanów już daje nam tyle radości. To złożony projekt i oczywiście przeszliśmy przez pewne etapy, które nie wywołały u nas uśmiechu, ale raczej drapania się po głowie, próbując znaleźć rozwiązania nierozwiązywalnych problemów. Ale w końcu udało nam się wprowadzić ten samochód na starcie z osiągami, do których dążyliśmy.
Każdy z trzech kierowców pomyślnie ukończył swoje pierwsze przejazdy pomimo trudnych warunków na torze występujących między deszczem a wypadkami. Jak podchodzisz do nadejścia nocy?
Zobaczymy po prostu, jak będzie dalej przebiegał wyścig. To szalone, co może się wydarzyć w ciągu kilku godzin i jak wszystko może zostać wywrócone do góry nogami, dlatego podchodzimy do tego z pokorą, okrążenie za okrążeniem. Chcę tylko móc powiedzieć, że w tym wyjątkowym zespole ukończyłem swój pierwszy 24-godzinny wyścig. W Le Mans nie byłoby źle!
CZYTAJ TAKŻE > Pasja i uśmiechy wokół Chevroleta NASCAR
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)