Witaj, Seanie Walkinshawie. Dziękujemy za powitanie nas w okresie pełnych przygotowań do 24-godzinnego Spa. Czy to ważne wydarzenie w Twoim sportowym kalendarzu?
Jest to wręcz NAJWAŻNIEJSZE spotkanie, gdyż to przeżycie zajmuje szczególne miejsce w historii rodziny. Mój ojciec wygrał je dwukrotnie, z Pierrem Dieudonné w 1981 za sterami Mazdy RX-7 oraz w 1984 w Jaguarze XJS HE z Winem Percym i Hansem Heyerem. Ta próba wiele dla mnie znaczy. Chciałabym kiedyś wygrać dla niego 24-godzinny udział w Spa. To moje marzenie i tego się trzymam. Kiedy zaczynałem uprawiać sporty motorowe, mój ojciec już nie żył (Tom Walkinshaw zmarł na raka płuc 12 grudnia 2010 roku w wieku 64 lat.. Przyp. red.) i dopiero samodzielnie, dzięki książkom i wycinkom prasowym, tak naprawdę odkryłem jego karierę pilota. Wciąż mamy w domu samochód, w którym poznał moją matkę, czyli forda capri. Jest w garażu, w Anglii. W przyszłym roku przejdzie renowację i mam nadzieję, że będziemy mogli wystartować nim w historycznych wyścigach.
Czy Twoje pierwsze wspomnienie związane ze sportami motorowymi jest również związane z ojcem?
Tak, w 2000 roku, kiedy nasza rodzina była właścicielką drużyny Orange Arrows F1. Musiałem mieć około siedmiu lat (Sean urodził się 3 listopada 1993 r. Nota wydawcy) i uczestniczyłem w kilku Grand Prix rocznie. Oglądałem trochę wyścigów, ale szczerze mówiąc, więcej czasu spędziłem grając w kamperze. Rodzice zabrali mnie ze sobą, ale dla dziecka nie było to zbyt przyjemne. Nudziło mi się w te weekendy. Wo nie bardzo mnie interesowało
Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.
Pozostało Ci 90% do odkrycia.
Już subskrybujesz?
Zaloguj się
- Nieograniczone przedmioty premium
- Magazyn cyfrowy od 20:XNUMX w każdy poniedziałek
- Wszystkie numery AUTOhebdo dostępne od 2012 roku
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)