Po odejściu Éric Boullier zabrał głos, zanim zabrał głos McLaren gdzie do lipca ubiegłego roku pełnił funkcję dyrektora sportowego. Francuz wreszcie powrócił do tego trudnego okresu w numerze 2205 AUTOtygodniowo.
„Nie mam sobie nic do zarzucenia. Kiedy przybyłem do McLarena, mimo że miałem pewną swobodę w zakresie narzucania swojej metody pracy i odbudowy zespołu technicznego, który tego wymagał, odziedziczyłem także pewne rzeczy podpisane, obiecane lub podjęte, z którymi musiałem się uporać, a które się nie powiodły być opłacalnym. Włożyłem w to wyzwanie mnóstwo czasu, energii i nadziei, a jeszcze więcej w momencie odbioru silnika Renault. Naprawdę spodziewałem się, że to zadziała., rozpoznał byłego szefa stajni w Woking.
„Mimo że nie miałem nic wspólnego z konstrukcją samochodu, myślałem, że dałem wystarczająco dużo, presja stawała się nie do zniesienia. Jeśli niektórzy nie podjęli się swoich obowiązków, ja przejąłem swoje. Moje życie osobiste nie powinno ucierpieć z powodu tej sytuacji. Jeśli ktoś może i chce zrobić to lepiej ode mnie, niech podniesie palec! Jestem kierowcą wyścigowym, a nie politykiem. Nie tylko popełniałem błędy, nawet gdybym musiał je popełnić, ale próbowałbym. Może byłem zbyt opiekuńczy…”
Obejrzyj cały wywiad z Ériciem Boullierem w numerze 2205 AUTOtygodniowo, dostępny już w wersja cyfrowa na wszystkich platformach i w kioskach.
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)