Brawn GP: historia napadu

Cudowna baśń czy mistrzowskie czary? Napad Rossa Brawna był w każdym razie doskonały. Dla niektórych pigułka jest jeszcze trudniejsza do przełknięcia…

opublikowany 31/03/2009 à 12:03

Artykuł wstępny

0 Zobacz komentarze)

Brawn GP: historia napadu

Papa Button rozprostował palce. Już się nie modli, chyba że do swojego ulubionego „Świętego”. Święty Emilion. I szykuję się do wieczornego świętowania. Ross Brawn też już nie wie, co powiedzieć. W ostatnich dniach bardzo dużo mówił, wyjaśniając tajniki swojej działalności i przejęcia Hondy F1, o ledwo unikniętym bankructwie, o licznych aktach przejęć, z których żaden nie przekonał Japończyków, oraz o tym słynnym ekstraktorze, który dodał skrzydeł jego jednomiejscowy !

Ten sobowtór odbiera mu mowę. Prawie. „Taki wynik w niecały miesiąc po uratowaniu stajni jest niezwykły. Nie mogę znaleźć słów? Praca ludzi w fabryce, ich motywacja i pasja były fantastyczne pomimo sytuacji, która nie była łatwa każdego dnia. I przy tak niewielu prywatnych testach tej zimy. To po prostu niesamowite! »

Oczywiście, że jest. W wieku 55 lat Ross Brawn właśnie spełnił jeszcze jedno marzenie. Zwycięstwo i tytuł mistrza świata w roli szefa technicznego, utworzenie własnego zespołu F1, pole position i zwycięstwo w kostiumie właściciela! Wszystko się udaje temu „odważnemu” Rossowi, z jego dobroduszną sylwetką, spokojnymi słowami i błyskotliwą inteligencją.

Po odejściu Rossa Brawna z Stabilny Ferrari na podium Grand Prix Australii, zajrzyj za kulisy genezy Brawn GP w tę środę w AUTOhebdo. Fascynująca historia, nad którą wisi cień Super Aguri…

0 Zobacz komentarze)