Świadczy o tym jego uśmiech, niemal błogi, bo nie może się go pozbyć Charles Leclerc zaczyna mi to smakować. Jak mogłoby być inaczej? Po dwóch trudnych latach, w których zdegradowano go do roli statysty, Charles Leclerc powoli przemienia się w bohatera spektaklu, w którym spodziewaliśmy się, że odpowiedzi udzieli mu jeszcze kilku kluczowych aktorów. Po trzech przedstawieniach spektakl zamienia się w spektakl jednoosobowy. Tyle że Monako nie jest tam po to, żeby się śmiać, ani żeby bawić galerię. W Australii zmonopolizował światło reflektorów i w pojedynkę potwierdził powrót Ferrari do łask, po zapoznaniu go z radością szampana (bez alkoholu) w Bahrajnie. Jeśli w Melbourne nie ma szyku La Scali i runda australijska nie odbywa się jeszcze u podnóża Opery w Sydney (może od 2026 roku?), to zmiana scenerii i uroki wodnego odcinka Albert Park były niemniej jednak wystarczające, aby zainspirować a Stabilny autor niemal bezbłędnego spektaklu od początku roku.
Na torze w Melbourne Charles Leclerc nie przyznał się do niczego, zapewniając Ferrari pierwszy od tego czasu wielki szlem Fernando Alonso w 2010 r. Monako wywalczył pole position – autorytatywnie z prawie 3 dziesiątymi przewagi nad Verstappen – zwycięstwo i najlepsze okrążenie w wyścigu, a to wszystko przy nigdy, choćby tylko chwilowej rezygnacji z kontroli nad Grand Prix. « À Bahreïn, nous avions déj
Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.
Pozostało Ci 90% do odkrycia.
Już subskrybujesz?
Zaloguj się
- Nieograniczone przedmioty premium
- Magazyn cyfrowy od 20:XNUMX w każdy poniedziałek
- Wszystkie numery AUTOhebdo dostępne od 2012 roku
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)