Fajerwerk! Pokaz sztucznych ogni, który teraz podpala niebo w Las Vegas, jest niczym w porównaniu z pokazem sztucznych ogni, który właśnie podpalił słynny Strip. W ten sobotni wieczór czasu lokalnego o Formuła 1 właśnie ofiarował sobie raj w sercu Sin City, miasta występku. Skazana na ogień piekielny po dwóch dniach pod ostrzałem krytyki, z 50 okrążeń wyszła wzmocniona, co pozwoliło jej pogodzić się z przyzwoitością, która do tej pory wychwytywała całe światło w sporcie spychane w cień. Wyzwaniem było przywrócenie równowagi, a pokazanie prawdziwego oblicza tej dyscypliny było celem, który niektórzy uważali za nieosiągalny na tym torze ze zbyt długimi prostymi.
W mieście, które jak zaraza stroni od nudy, oferowanie najbardziej uspokajających usług byłoby porażką i poważnymi konsekwencjami finansowymi. Tak więc, nawet jeśli kłamali w środku widowni składającej się z gwiazd, które szturmem wdarły się na metę, uśmiechy ekspertów z Liberty Media (funduszu inwestycyjnego będącego właścicielem Formuły 1) mimo to pozostały nieco napięte. Ale teraz, gdy Grand Prix dostarczyło jednej z najbardziej ekscytujących konfrontacji sezonu, Greg Maffei i Stefano Domenicali, odpowiednio szefowie Liberty Media i Grupy F1, mogli z zachwytem słuchać
Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.
Pozostało Ci 90% do odkrycia.
Już subskrybujesz?
Zaloguj się
- Nieograniczone przedmioty premium
- Magazyn cyfrowy od 20:XNUMX w każdy poniedziałek
- Wszystkie numery AUTOhebdo dostępne od 2012 roku
Kontynuuj czytanie na te tematy:
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
1 Uwagi)
Aby napisać komentarz
20 o 11:2023
AutoHebdo pod urokiem Liberty Media... bo na trasie nie ma nic szczególnie ekscytującego, a widowisko - poza kilkoma nieprawdopodobnymi przejazdami na zmianę, gdzie niektórzy się tego nie spodziewali - i tak w zbyt dużym stopniu opiera się na sztucznym DRS, nawet jeśli możemy to sobie wyobrazić po prawie 2 km na Strip ci, którzy naprawdę to mają, z pewnością zmiażdżą swoich małych przyjaciół podczas hamowania nawet bez DRS! Szkoda, że charakterystyczny amerykański tor (Laguna Seca na zachodzie i Watkins Glen na wschodzie) został zmodernizowany i klasa 1 nie może gościć prawdziwego GP…