Jak F1 będzie żyła za zamkniętymi drzwiami?

Już teraz wydaje się pewne, że sezon 2020 rozpocznie się bez kibiców. Nawet bez fanów wydarzenie wiąże się z obecnością wielu branż. Ilu z nich normalnie pracuje na padoku? Jak daleko może spaść ta liczba? Jak ci mali ludzie dostaną się do obwodów? A kto zrekompensuje utratę przychodów ze sprzedaży biletów? Elementy odpowiedzi.

opublikowany 14/05/2020 à 20:11

Dupuis

0 Zobacz komentarze)

Jak F1 będzie żyła za zamkniętymi drzwiami?

Niezadowoleni tak powiedzą F1 przyzwyczajony jest do występów za zamkniętymi drzwiami, co jest ledwie zawoalowanym nawiązaniem do pustych trybun, które można spotkać w niektórych lokalizacjach objętych mistrzostwami. Niezależnie od frekwencji, organizacja Grand Prix skupia dużą grupę profesjonalistów. Naturalnie wszyscy uważają się za niezbędnych do sprawnego przebiegu wydarzenia, ale w świetle pandemii koronaawirusa nastąpi drastyczna selekcja naturalna.

Ile osób zwykle pracuje nad Grand Prix?

Zacznijmy od 10 stajni. Regulamin sportowy nakłada limit 60 osób „związanych z obsługą samochodów na torze”. Konkretnie dotyczy to personelu pracującego w garażu i na ścianie serwisowej: mechaników, inżynierów i dyrektora sportowego. Liczba ta, nie uwzględniając kierowców i menadżerów zespołów, w najskromniejszych zespołach może spaść do 55. Następnie są ludzie zajmujący się marketingiem i komunikacją, rzecznicy prasowi, członkowie działu prawnego, opiekunowie klientów dla sponsorów, cateringu i gości. Liczba „ekstrasportowych” osób różni się w zależności od Grand Prix – zazwyczaj dotyczy to siły roboczej Renault jest liczniejszy na rękawach francuskich i brytyjskich – i może osiągnąć 40 głów. Oznacza to około 100 członków na stajnię, co daje w sumie 1000 osób. Oficjalny i jedyny dostawca mistrzostw świata, firma Pirelli wysyła na każdą imprezę od 50 do 55 osób podzielonych w następujący sposób: 20 monterów opon, 10 inżynierów (1 na zespół), 4 lub 5 innych inżynierów pomocniczych, 3 szefów kuchni, 3 kelnerów, 2 menedżerów ds. public relations, od 6 do 10 osób w dziale marketingu i hotelarstwa. Resztę stanowi kadra zarządzająca, pracownicy IT, logistycy i specjaliści ds. bezpieczeństwa. Honda, która nie ma struktury fabrycznej, ale dostarcza układy napędowe obu zespołom czerwony Byk, wysyła około trzydziestu osób na każde Grand Prix, w tym 6 inżynierów i 4 mechaników na zespół partnerski. Jeśli chodzi o promotorów, jeden z nich zapewnił nas, że jego kontyngent składa się z około tysiąca osób rozdzielonych pomiędzy różne działy (zarządzanie, sprzedaż, marketing, komunikacja, prawny, administracja, relacje z mediami, bezpieczeństwo, konserwacja), personel medyczny i ochotniczy marszałkowie toru . Od czasu przejęcia Liberty Media w 2017 r. zespoły FOM rozrosły się do 400 pracowników, ale nie wszyscy z nich podróżują. Właściciel praw komercyjnych, z którym kontaktowaliśmy się kilka razy, nie odpowiedział na nasze prośby, ale wydaje się, że duża trzecia część pozostaje w brytyjskiej siedzibie w Biggin Hill, co pozostawia na padoku ponad 250 osób w koszulkach F1. Kierownictwo FIA (dyrektor ds. komunikacji, przedstawiciele mediów, lekarze, personel techniczny, kierowcy samochodów bezpieczeństwa i samochodów medycznych itp.), kolegium sędziów wyścigowych, zespoły Météo France oraz pracownicy Riedel odpowiedzialni za komunikację tworzą inną grupę około czterdziestu osób. Następnie pojawia się grupa dziennikarzy i fotografów, którzy relacjonują wydarzenie. Kontyngent różni się w zależności od wydarzenia, ale Grand Prix Europy, do którego większość mediów ma łatwiejszy dostęp, może przyciągnąć nawet 400 akredytowanych osób. Wreszcie, załóżmy margines 50 osób na innych usługodawców, takich jak dostawcy smarów, hamulców, felg, kasków, i otrzymamy w sumie ponad 2800 osób. Trudno w tych warunkach wymusić gesty barierowe…

Jak zminimalizować ryzyko?

Pierwszym środkiem jest drastyczne zmniejszenie liczby osób na miejscu. Choć łamie nam to serce, dziennikarze niewątpliwie będą częścią wozu złożonego w ofierze na ołtarzu koronawirusa. Ze strony promotora wydaje się możliwe zmniejszenie zatrudnienia organizacji do 350 osób, wiedząc, że korporacje takie jak sędziowie toru i personel medyczny są niezbędne. W stajniach istotne jest również 60 stanowisk, które składają się na operacje na torze. Jednak prawdopodobnie możliwe byłoby pozostawienie w fabryce maksymalnie 5 inżynierów, którzy mogliby pracować z sali operacyjnej, pomagając zespołowi zdalnie. Poza tym funkcje wsparcia można sprowadzić do najprostszego wyrażenia, czyli mniej niż 10 osób, bez żadnych gości. Ostatecznie każdy zespół mógł wysłać tylko 65 swoich członków, co daje w sumie 650 osób. Kontyngent Pirelli mógłby spaść do 35 głów, gdyby tylko zachowano role „operacyjne”, a Hondy do 20 osób. Jeśli chodzi o FOM, możemy również założyć, że dobra trzecia część personelu nie będzie na wycieczce i zatrzyma jedynie techników i kamerzystów. Podobnej redukcji możemy się spodziewać w przypadku dostawców, eliminując osoby na stanowiskach związanych z marketingiem, komunikacją i Public Relations. Jednak w zarządzaniu wyścigami i w FIA trudno jest ograniczać liczby. Ostatecznie z naszych empirycznych obliczeń wynika, że ​​mamy prawie 1300 osób. Ze względu na zjadliwość Covid-19 wszyscy muszą przejść test negatywny przed podróżą na tor samolotami czarterowymi lub prywatnymi autobusami. Następnie będą kursować między torem a hotelami, które również są całkowicie sprywatyzowane, bez możliwości wieczornego wyjścia na relaks. Nieobecność widzów i dziennikarzy, a także ograniczenie funkcji pomocniczych nie odciążą mechaników w warsztacie. Jeden z naszych stałych kontaktów jest również zaniepokojony możliwym ryzykiem psychologicznym, jakie sekwencja wyścigów za zamkniętymi drzwiami może stanowić dla zespołów, zgodnie z planem FOM.

Kto powinien zapłacić?

Czy bez sprzedaży biletów, bez partnerów finansowych, bez Paddock Club istnieje choć jeden organizator gotowy przyjąć na siebie koszty – nawet mniejsze – organizacji Grand Prix za zamkniętymi drzwiami? Gdyby na przykład Grand Prix Francji odbyło się na torze Paul-Ricard bez widzów, którzy byliby odpowiedzialni za wynajem i montaż namiotów dla drużyn pozbawionych gościnności, którzy zapewniliby wyżywienie wszystkim aktorów niezbędnych do pomyślnego przeprowadzenia wydarzenia? Najważniejsze pytanie, jeśli nie jedyne, brzmi: czy Liberty Media jest gotowe zrezygnować z części lub całości tego, co zwykle otrzymuje od promotora – około 20 milionów dolarów na lekarza pierwszego kontaktu w Europie? Czy jest gotowa włożyć rękę do kieszeni? Nic nie jest mniej pewne, ale mimo to będzie konieczne, jeśli chce uratować widowisko dla widzów i zapewnić przetrwanie najsłabszym zespołom, które żyją tylko z pieniędzy otrzymywanych dzięki udziałowi w Grand Prix, mniej testów oznacza mniej wpisu i żadnego testu, żadnego wpisu! Bez wątpienia z tych wszystkich powodów – a głównie po to, by stracić jak najmniej pieniędzy – Liberty Media przywraca się do porządku i właśnie wprowadziła skomplikowane zmiany pomiędzy swoimi firmami Live Nation, SiriusXM i F1. W obliczu szalejącej pandemii Covid-19 amerykański gigant medialny próbuje złagodzić eksplozję finansową spowodowaną brakiem Grand Prix dla Grupy F1 i koncertów muzycznych dla Live Nation, angażując się w realokację aktywów w celu uwolnienia płynności . W ten sposób Live Nation sprzedało wszystkie posiadane udziały w Grupie F1 firmie SiriusXM, a pomysł Liberty Media polegał na oddzieleniu dwóch przynoszących straty spółek. Konkretnie, w przypadku F1 odpowiada to 1,4 miliarda dolarów (1,29 miliarda euro) dostępnej płynności. „Mamy przyjemność ogłosić realokację (aktywów) pomiędzy Grupą Formula One a Grupą Liberty SiriusXM” – powiedział w oświadczeniu Greg Maffei, dyrektor generalny Liberty Media. Nowa Grupa F1 ma teraz wzmocniony bilans, który pozwala nam wspierać i ulepszać działalność F1 w tych trudnych czasach. » Wsparcie drużyn najbardziej osłabionych kryzysem zdrowotnym i poprawa aktywności to zatem dwie osie proponowane przez Liberty Media, a organizacją Grand Prix jest część drugiej. „Przekazaliśmy już pieniądze niektórym zespołom” – powiedział w zeszłym tygodniu podczas telekonferencji z inwestorami finansowymi. W niektórych przypadkach nadal moglibyśmy to zrobić; mamy inne możliwości pomocy zespołom w potrzebie. Chcemy mieć pewność, że zespoły będą wypłacalne, ponieważ potrzebujemy ich do ścigania się w latach 2020, 2021 i później”. Szef Liberty ujawnił także, że amerykańska grupa pracuje nad różnymi scenariuszami dotyczącymi wznowienia Grand Prix, nie wykluczając możliwości wystąpienia białego sezonu. „Mamy model bez wyścigów, inne obejmujące od 15 do 18 rund i wydarzenia za zamkniętymi drzwiami” – dodał Maffei. Wszystkie opcje stanowią wyzwanie. Chase (Carey, dyrektor generalny Grupy Formuły 1. Przypis redaktora) i jego zespół przedstawili nam różne plany działania, ale nadal nie znamy czasu i opóźnień niezbędnych do przedostania się z jednego miejsca do drugiego, nie wiedząc, czy to drugie będzie otwarte, czy nie. » Po wyjaśnieniu tych niepewności amerykańska firma będzie musiała zdecydować, jak daleko może się posunąć w zakresie finansowania.

0 Zobacz komentarze)

Paul Ricard – C2 PCCF 2024