Formuła 1 – Czy wyścigi sprinterskie zniekształcają mistrzostwo?

W każdy wtorek dwóch naszych reporterów koncentruje się na gorącej debacie chwili. W tym tygodniu zadajemy sobie pytanie, czy wyścigi sprinterskie zniekształcają mistrzostwa.

opublikowany 16/11/2021 à 09:00

Jeremy’ego Satisa

0 Zobacz komentarze)

Formuła 1 – Czy wyścigi sprinterskie zniekształcają mistrzostwo?

Fakty : Od zakończenia Grand Prix Sao Paulo Lewis Hamilton lubi wspominać, że w Brazylii otrzymał karę 25 miejsc na starcie. Pięć za wymianę silnika i dwadzieścia za wyścig sprinterski po dyskwalifikacji z piątkowych kwalifikacji. Sprint pozwolił mu odrobić znaczną część deficytu, awansując z 20. na 5. miejsce na torze Interlagos w piątek. Dlatego też w Grand Prix, które ostatecznie wygrał, wystartował z 10. pozycji. Po trzecim i ostatnim weekendzie wyścigów sprinterskich w roku nadszedł czas na podsumowanie i zadanie sobie pytań czy wyścigi sprinterskie zniekształciły mistrzostwa.

TAK, Julien Billiotte 

Spawnuje się F1 próbowali nam sprzedać swojego Sprinta jako najlepszą rzecz, jaka przydarzyła się sportom motorowym od czasu wynalezienia silnika spalinowego, faktem pozostaje, że ten żart mógł mieć znaczący wpływ na tożsamość mistrza świata 2021. Poza skromnymi punktami przyznanymi pierwszych trzech w każdej krótkiej rundzie, to sama koncepcja zmienia wygląd fascynującego pojedynku, który ma miejsce Max Verstappen i Lewisa Hamiltona od rozpoczęcia sezonu w Bahrajnie. Weźmy najnowszy przykład z São Paulo (Brazylia). Niezależnie od dyskwalifikacji kierowcy Mercedes, możemy założyć, że jego zespół być może wybrałby inne miejsce instalacji nowego silnika cieplnego (ICE) i w związku z tym, gdyby nie było Sprintu, spadłby o 5 miejsc w siatce, co temu towarzyszy. Regulamin rzeczywiście przewiduje, że tego rodzaju kara dotyczy głównego wydarzenia, jakim pozostaje niedzielne Grand Prix. Mercedes miał logiczną nadzieję, że Hamilton, który początkowo zakwalifikował się na pole position, będzie w stanie zdobyć 3 punkty zarezerwowane dla sobotniego zwycięzcy, aby nadrobić stratę do Verstappena. Następnego dnia wystartowałby z 6. pozycji, mając nadzieję na powrót na szczyt rankingów.

Projekt ten legł w gruzach po ogłoszeniu jego wykluczenia z kwalifikacji do niespełniającego wymagań DRS. Hamilton był teraz zmuszony wystartować jako ostatni w sprincie, zachowując jednocześnie 5 miejsc karnych związanych z nieregularną zmianą ICE. Siedmiokrotny mistrz świata po raz pierwszy powrócił w imponujący sposób, przerywany 14 wyprzedzeniami na 24 okrążeniach, dzięki czemu w sprincie zajął 5. miejsce. Udało mu się zająć 10. miejsce w tabeli Grand Prix. Znacie resztę – 101. zwycięstwo w jego homeryckiej karierze, wzmocnione męską potyczką z jego najlepszym wrogiem. A teraz wyobraźmy sobie, że Lewis musiał rozpocząć wyścig główny z końca stawki, co miałoby miejsce bez etapu sprintu. To już nie jest taki sam scenariusz. Być może wynik byłby taki sam, jak w zeszły weekend kierowca Mercedesa, a jego samochód wydawał się być na innej planecie. Nie wolno też myśleć, że mając do wyprzedzenia Hamiltona 10 dodatkowych samochodów, Verstappen mógłby utrzymać kontrolę nad wyścigiem jeszcze przez 12 okrążeń, czyli dystans, jaki dzielił jego wyprzedzenie przez kierowcę Mercedesa od flagi w szachownicę. Pewne jest, że sprint pozwolił Hamiltonowi wyeliminować połowę opóźnienia, jakie miałby na starcie, gdyby nie ten etap pośredni. Od dawna wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z rocznikiem vintage w kampanii 2021. Po co wzmacniać go sztucznymi aromatami, które mogłyby zniekształcić smak?

 

NIE, Jérémy Satis 

Opukiwanie o wyścigach sprinterskich stało się modą wśród uświęconego świata fanów Formuły 1. Muszę przyznać, że ja też nie jestem tego wielkim fanem, pewnie to wina mojego nieco konserwatywnego, żeby nie powiedzieć wąskiego umysłu. Tak, chcę, żeby opiekun pole position był najszybszym kierowcą na latającym okrążeniu. I tak, chcę, żeby moje niedzielne Grand Prix było jedynym wyścigiem weekendu, nawet jeśli oznacza to udział w niedzielnej procesji. Mój problem polega na tym, że jest to koncepcja, która ma sprawić, że F1 będzie spektakularna w najmniej dogodnym momencie, ponieważ niezależnie przeżywamy najlepszy sezon w erze hybrydowej.

Jest jednak jedna rzecz, o której należy pamiętać w przypadku wyścigów sprinterskich, a mianowicie ich konsekwencje. W tym roku widzieliśmy to trzy razy i za każdym razem mieli dar podnoszenia napięcia. Kiedy kierowcy wyruszają w niedzielę, mają już orientację po pierwszym starcie dzień wcześniej i wyjątkowe emocje związane z pierwszymi okrążeniami. Kiedy nadchodzi niedziela, nie ma już okresu adaptacyjnego, są już gorące jak węgle i gotowe do dostarczenia bez zwlekania. Bez tych sprinterskich wyścigów prawdopodobnie nie znalibyśmy zaciekłych bitew na Monzy i Silverstone pomiędzy Lewisem Hamiltonem i Maxem Verstappenem, nie wspominając nawet o ich wyniszczających starciach.

Musimy stawić czoła faktom. Czy nam się to podoba, czy nie, weekendowy format obejmujący wyścig sprinterski jeszcze bardziej odciążył świetne wyniki Lewisa Hamiltona w Brazylii. Dodała historię i psychodramę. Spośród rund, które najbardziej zapadną w pamięć, Monza, Silverstone i Interlagos będą na dobrej pozycji na koniec roku. Jak więc mogliśmy sobie wyobrazić, że wyścig na 100 km, który zapewnia 3, 2 i 1 punkt, zniekształca mistrzostwo? Te sprinty nie mają żadnego innego celu niż zwiększenie intensywności i napięcia niedzieli. I popchnąć tych niepowtarzalnych mistrzów, aby zaszli jeszcze dalej w swoich walkach podczas Grand Prix. Wyścigi sprinterskie nie zniekształcają mistrzostwa, one je wzmacniają, bo są wyjątkami. I tak będzie nadal, dopóki będą to wyjątki.

Jeremy’ego Satisa

Świetny reporter F1 i pasjonat formuł promocyjnych

0 Zobacz komentarze)