George Russell: „Nadejdzie mój czas”

Aktualny mistrz Formuły 2 nie ma jeszcze środków, aby wyrazić swój talent, biorąc pod uwagę dostępny sprzęt. Jednak brytyjski debiutant, który w swoim pierwszym rodzinnym GP zajął 14. miejsce, jest zbyt elegancki i szczęśliwy, aby spełnić swoje marzenie, aby na to narzekać, przekonany, że spełnia również oczekiwania stawiane mu przez decydentów w Williamsie i Mercedesie.

opublikowany 21/07/2019 à 09:32

Pierre Tassel

0 Zobacz komentarze)

George Russell: „Nadejdzie mój czas”

Po zdobyciu najlepszego wyniku w swojej młodej karierze, jaką ocenę wyciągasz ze swojego pierwszego krajowego Grand Prix?

To był przyjemny wyścig, ponieważ na każdym okrążeniu mogliśmy atakować jak w kwalifikacjach. A na torze takim jak Silverstone jest to oczywiście imponujące. Później oczywiście efekt końcowy nie odpowiada naszym oczekiwaniom. Potrzebujemy więcej wsparcia. Jestem zadowolony ze swojego występu, choć zawsze możemy być lepsi. Nadal uważam, że wyciągnąłem z samochodu maksimum.

Jeśli na chwilę zapomnimy o torze, jak przeżyłeś to spotkanie w domu?

To było niesamowite przeżycie. Spodziewałem się, że zobaczę kilku kibiców, ale otrzymałem ogromne wsparcie, które rozgrzało mi serce. Mam tylko nadzieję, że w nadchodzących latach będę mógł zapewnić im więcej niż 14. miejsce.

Co sprawia, że ​​brytyjscy fani są tak wyjątkowi?

Są pełni pasji! Ludzie klaszczą i machają do Ciebie, gdy tylko wysiadasz z samochodu, nawet po tym, jak na przykład zająłeś 19. miejsce w kwalifikacjach. Dostrzegają i doceniają włożone wysiłki, bo wiedzą, jak to działa. Tam F1 pozostaje bardzo angielskim sportem. Siedem zespołów ma swoją siedzibę w Wielkiej Brytanii. Wyniki Lewisa (Hamilton. Nota redaktora) nieuchronnie zwiększają popularność tej dyscypliny, a Silverstone zawsze robi wszystko, aby zapewnić im globalne doświadczenie.

 

 

Czy byłeś fanem Lewisa, gdy byłeś młodszy?

Nie powiedziałbym, że był moim idolem. wspierałem Schumacher kiedy zacząłem śledzić F1. To powiedziawszy, odkąd poznałem Lewisa w środowisku Mercedes, mam jeszcze większy szacunek do tego, co zrobił i nadal robi. Z jego podejścia można wyciągnąć wiele lekcji.

Williams świętował w ten weekend na torze Silverstone kilka kluczowych rocznic – 40 lat Sir Franka na czele zespołu i XNUMX lat pierwszego zwycięstwa. Co Cię to inspiruje?

Bardzo dobrze znam historię Williamsa. Byłam w muzeum już kilka razy i za każdym razem jestem zachwycona. W zeszłym tygodniu po raz pierwszy przywiozłem autokar i dobrze się bawiliśmy, wsiadając do kilku samochodów. Niesamowicie jest sobie wyobrazić samochody, którymi ci goście jeździli dawniej. Miałem problemy z włożeniem nóg, a ty miałeś tylko włókno szklane, żeby cię chronić. Znam osiągnięcia tej drużyny i obrona jej barw to zaszczyt. Ludzie naśmiewają się z naszych obecnych osiągnięć, ale to projekt długoterminowy. Mogliśmy zrobić kilka rzeczy w krótkim okresie, aby uzyskać natychmiastowe korzyści, ale zespół ma ogólną wizję, która sięga znacznie dalej.

Jak to było mieć Sir Franka Williamsa podczas weekendu wyścigowego?

Co tydzień widuję Franka w fabryce. To wspaniale, że wrócił na właściwe tory. Nie dodaje to dodatkowej presji, po prostu fajnie jest mieć go z nami w garażu i czuć jego wsparcie.

Chwalebne lata zespołu wydają się bardzo odległe. Jak sobie radzisz z trudnymi czasami, przez które przechodzi stajnia?

Na razie działamy etapami. Zespół miał w zeszłym roku bardzo skomplikowany sezon i chciał dokonać wielu zmian w swojej organizacji. To tak, jakbyś musiał zrobić dwa kroki w tył, zanim zrobisz trzy kroki do przodu. Podstawy są już gotowe, aby móc zapewnić osiągi samochodowi i jestem przekonany, że możemy to osiągnąć.

Kiedy przyniesiecie kolejne istotne zmiany i czy w końcu będą one równoznaczne z prawdziwą poprawą?

Na Silverstone mieliśmy pierwszą część dużego rozwoju aerodynamiki, który w idealnym przypadku powinien zostać wprowadzony na Węgrzech (2-4 sierpnia. Przypis wydawcy). Nie spodziewaliśmy się, że zyskamy dużo czasu okrążenia. Liczby dotyczące nadchodzących nowych funkcji sugerują znaczący krok naprzód w tym sensie, że mamy nadzieję, że będziemy w stanie konkurować z innymi samochodami na torze. Nie da się później dokładnie przewidzieć, jak te ulepszenia przełożą się na tor. Czy zyskamy trzy dziesiąte, sześć dziesiątych, pełną sekundę? Nie jesteśmy 100% pewni.

 

 

Jak udaje Ci się utrzymać morale w obliczu takiego kryzysu?

Jak możesz nie być szczęśliwy, skoro masz szansę prowadzić samochód F1 co dwa tygodnie? Zarabiam za wykonywanie pracy, o której marzyłem jako dziecko. Wiem, że przeżywamy trudny okres, ale widać światełko w tunelu. Bardzo lubię ciężką jazdę, to wspaniałe uczucie. Mój czas nadejdzie.

W F1 często chodzi o to, aby znaleźć się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Kiedy widzisz, że kierowcy lubią Lando Norris et Alexander Albon, którego pokonałeś F2 w zeszłym roku, zostałeś zauważony, nie boisz się, że coś przegapisz?

Dziękuję… Nie mam żadnych zmartwień. Ostatecznie wiem, że moja kariera zależy od niewielkiej mniejszości osób, a mianowicie Claire (Williams. Przyp. redaktora) i wyższej kadry kierowniczej Williamsa, a także Toto (Wolff, szef Mercedesa, Russell będący częścią sektora młodych kierowców niemieckiego producenta. Przyp. red.) i liderzy Mercedesa. Tylko oni znają sytuację i wiedzą dokładnie, czy dobrze wykonuję swoją pracę. A ja jestem pierwszą osobą, która jest wobec siebie krytyczna. Powiedziałem już sobie, że mogłem trafić lepiej na koniec weekendu, w którym osiągnąłem taki sam wynik jak w poprzedniej rundzie. Potem jestem szczęśliwy z powodu Lando i Alexa. Miło widzieć, że rodzi się młode pokolenie. To pokazuje, że jesteśmy w stanie konkurować z bardziej doświadczonymi kierowcami. Jeśli błyszczą, odbija się to również na mnie w pozytywny sposób.

 

 

 

 

Czy porównujesz swoje występy do osiągnięć swojego kolegi z drużyny Roberta Kubicy?

Nie ma mowy. Moim celem jest wycisnąć jak najwięcej z samochodu i wyciągnąć z siebie to, co najlepsze. Jeśli przekłada się to na korzyść w porównaniu z moim kolegą z drużyny, tym lepiej, ale nie to jest celem.
Nie irytują Cię plotki, że Ty i Robert nie macie tego samego podwozia? Czy nie umniejsza to reputacji Twoich dobrych wyników?
Każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Zwykle nie zwracam uwagi na to, co mówi prasa. Słyszę różne rzeczy tu i ówdzie albo ludzie mi je zgłaszają, ale wolę skoncentrować się na swojej pracy. Reszta w ogóle mnie nie dotyczy.

Jakie masz relacje z Robertem?

Doskonały. Radzimy sobie bardzo dobrze. Myślę, że dzieje się tak dlatego, że jesteśmy na bardzo różnych etapach naszych karier. Jest między nami duża przejrzystość. Mamy te same uwagi techniczne na temat problemów spowalniających samochód, obszarów wymagających poprawy i kierunku, w którym należy podążać. Jesteśmy bardzo zjednoczeni na tym froncie.

 

 

Zdjęcia © DPPI

0 Zobacz komentarze)