Grosjean: „Zbyt blisko widziałem śmierć”

Kilka godzin po wyjściu ze szpitala wojskowego w Bahrajnie Francuz ponownie powrócił do swojego strasznego wypadku, z którego bardzo mocno zrelacjonował. 

opublikowany 02/12/2020 à 16:15

Juliena BILLIOTTE

0 Zobacz komentarze)

Grosjean: „Zbyt blisko widziałem śmierć”

Musi opowiadać historię pierwszego okrążenia Grand Prix Bahrajnu 2020 dziesiątki razy. Obdarzony metodycznym, analitycznym i precyzyjnym umysłem, Romain Grosjean zawsze wiedział, jak znaleźć słowa. Czy opisać jego wrażenia za kierownicą i opinie techniczne. Ale także jego uczucia i wątpliwości.

W niezwykle konkurencyjnym środowisku, w którym emocje można czasem błędnie zinterpretować jako przyznanie się do słabości, pilot Haas zawsze się wyróżniał. Nic więc dziwnego, że był w stanie szczegółowo opisać przeżycia, jakie przeżył w ubiegłą niedzielę z przedstawicielami specjalistycznej prasy francuskiej w środowe popołudnie. Ponieważ pamięta wszystko, zaczynając od dotyku z Daniilem Kwiatem (Alfa Tauryń).

« Nie wiedziałem, że dotknąłem Kwiata, bo go nie widziałem– zwierzył się. Spotkałem go wcześniej w hotelu. Przerobiłem scenariusz, przemyślałem to. Było mi smutno, że mimo wszystkiego, co się potem wydarzyło, odcięliśmy szlak pod Kwiatem. Dlaczego tego nie widziałem? Tak naprawdę był w moim martwym punkcie od początku pierwszego zakrętu aż do momentu uderzenia. Dwa razy spojrzałem w lusterko wsteczne. 

Wziąłem pod uwagę również fakt, że wyszedłem z drugiego zakrętu znacznie szybciej niż samochody przede mną. Z lewej strony leci odłamek. Cofam się trochę w prawo. A potem, biorąc pod uwagę, że doganiam samochody przede mną, że od początku nie widziałem nikogo po mojej prawej stronie, dla mnie nie ma nikogo. Dlatego w tym momencie się poddaję. Cóż, był Kwiat. Szok jest subtelny. Zastanawiałem się nawet, czy to nie ja sam straciłem samochód ". 

Wyrzucony w kierunku barier z prędkością 221 km/h Grosjean doznał kolosalnego uderzenia o sile 53G. Jednak według zainteresowanej osoby, która z kokpitu nie wydawała się szczególnie agresywna, opowiadała swoją historię przez wiele minut. 

« Zamykam oczy, bo zawsze je zamykam w takich chwilach, on kontynuował. Wydaje mi się, że moim odruchem było puszczenie kierownicy, ale lewą ręką to nie zadziałało. 

Otwieram oczy, od razu odpinam pasek, wstaję. A potem wpisuję coś, co mnie blokuje powyżej. Mówię sobie: „No cóż, jestem na dachu, utknąłem”. Nie jestem świadomy, że to się pali. Siadam z powrotem w samochodzie i mówię sobie, że poczekam, aż ktoś mi pomoże. A potem patrzę w lewo i wszystko jest pomarańczowe. Myślę, że to dziwne, bo to nie jest zachód słońca. Na torze nie ma pomarańczowego światła i rozumiem, że pomarańczowy kolor to moja osłona przeciwsłoneczna, która płonie wraz z ogniem. Plastik na szybie się spalił. Hełm w ogóle się nie poruszył. 

Mówię sobie: „No cóż, muszę wyjść sama, bo nie mam czasu”. Za pierwszym razem próbowałem pionowo, za drugim razem w prawo, nie dałem rady. Próbuję w lewo, ale nie mogę. Znów siadam. Tam mam czas, aby pomyśleć, że skończę jak Niki Lauda (poważnie poparzony w wypadku podczas GP Niemiec w 1976 r., przyp. red.) i mówię sobie, że to niemożliwe, to nie może się tak skończyć. To nie może być moje ostatnie Grand Prix. Myślę o spaleniu, o spaleniu się. Próbuję jeszcze raz, nadal utknąłem ".

  • Bardzo mocna historia

Grosjean pamięta, że ​​doświadczył wtedy „ trochę dziwny moment, kiedy widzę śmierć tak blisko, jak tylko można ją zobaczyć ". 

« To prawie ciało, które się odpręża i mówi sobie: koniec– kontynuuje trzeźwym tonem. Ciało się rozluźnia i zastanawiałam się, w której części będzie się najpierw palić i czy będzie bolało, i jest jeszcze ta ostatnia... nie wiem... bo brałam jeszcze 53G w głowę... mózg może mocny , ale nadal jest trochę oszołomiony. 

Nie wiem, czy ta chwila relaksu pozwoliła mi odzyskać siły, odzyskać spokój, pomyśleć o moich dzieciach i powiedzieć sobie: 'To niemożliwe'. Moja stopa utknęła w pedale, pociągnąłem naprawdę mocno, aby uwolnić lewą stopę. Pamiętam, jak mówiłem sobie: próbowałem w prawo, próbowałem w górę, próbowałem w lewo, spróbuję obrócić kask, minąć głowę, odchylić ramiona do tyłu i tak się wśliznę. 

W tym momencie wkładam ręce w ogień, żeby je spalił i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Patrzę na swoje rękawiczki, które robią się zupełnie czarne. Wiem, że parzę ręce i czuję ból. W chwili, gdy popiersie mija, jest to prawie wybawienie. Będę żył. Mam spalone ręce, wiem o tym. Wychodzę, mijam barierkę i czuję zapach doktora Iana (Roberts, koordynator akcji ratowniczych, przyp. red.) który zakłada garnitur, żeby mnie przenieść na drugą stronę bariery. 

W tym momencie wiem, że jestem zbawiony. Powiedział mi to bardzo spokojnie. On mi mówi " USIĄDŹ " po angielsku, ale bardzo wyraźnie. Od razu zdejmuję rękawiczki, bo wiem, że mam poparzenia, a nie chcę, żeby przykleiło mi się do skóry. A ja na niego krzyczę, bo przemówił do mnie jak borsuk (śmiech)." 

  • Strach o swoje

Te 28 sekund, które spędził w piekle, naturalnie wydawało mu się znacznie dłuższe, ale Francuz bardziej obawiał się o swoją rodzinę, żonę i trójkę dzieci zgromadzonych przed telewizorem. Przed lotem do Zatoki Perskiej na trzy ostatnie wyścigi Formuła 1, Grosjean dobrze im powiedział „ kibicowanie tacie w telewizjié” – powiedział nam w ubiegły czwartek.

Po przybyciu do centrum medycznego mógł liczyć na pomoc prezydenta FIA Jeana Todta, który zadzwonił do żony i ją uspokoił.

« Docieram do centrum medycznego, tam zaczynam odczuwać lekki ból, zaskakująco na poziomie stopy, a nie dłoni.– mówi ponownie Grosjean. Z daleka widzę Stéphane’a Guérina i mówię mu: „2 poparzone ręce, 1 złamana stopa. Zaczynam się naprawdę mocno trząść z bólu i w ogóle. Jest Jean Todt, który przybył od razu i powiedział do mnie: „Daj mi numer swojej żony”. To jedna z niewielu liczb, które znam na pamięć. Powiedziałem mu bardzo wyraźnie: (zaczyna mówić głośno, ucinając sylaby, przyp. red) +33 itd… Nie powinno być żadnych wątpliwości. Liczby musiały być jasne i dokładne (Śmiech). 

Jean był niezwykły. Marion rozmawiała na automatycznej sekretarce, spróbował jeszcze raz, spróbował jeszcze raz. A potem słyszę, jak mówi „Marion, tu Jean, jestem z Romainem”. (Przeniósł) Powiedziałem mu : „Komar, to ja”. A potem usłyszałem śmiech Marion, zanim upadłem, ponieważ dla świata zewnętrznego przez 2 minuty i 40 byłem martwy. Kiedy byłem aktywny, walczyłem. Widziałem śmierć. Nie z bliska. Widziałem śmierć zbyt blisko. To uczucie, którego nie życzyłbym nikomu na świecie. To szalona rzecz. To zmieni moje życie na zawsze, to jest pewne. Nie możesz tego przeżyć i pozostać tym samym człowiekiem ". 

Grosjean rozpoczął już współpracę ze swoim psychologiem, ponieważ spodziewa się doznać szoku pourazowego.

  • Cel Abu Zabi

Najlepszą terapią w jego oczach byłby powrót do samochodu podczas Grand Prix Abu Zabi. Przeprosił już żonę. Francuz musi jednak wiedzieć, czy nadal potrafi jeździć na wysokim poziomie. Ponieważ wyraźnie nie planował zaprzestania rywalizacji po zakończeniu swojego doświadczenia w F1.

« Chcę wiedzieć, czy dam radę, co będę czuć, jak zareaguję, wyjaśnia Grosjean. Nie mogę czekać bez wiedzy, muszę zrobić wszystko, aby wrócić do samochodu. Jeśli lekarze powiedzą mi, że to niemożliwe, posłucham ich ". 

W tej chwili jego lewa strona jest nadal dość obolała, ma duże siniaki na ramieniu, pośladku i przedramieniu, kostka jest obolała od skręcenia, a rękę zawsze ma zabandażowaną dużym bandażem. 

Ale przede wszystkim Grosjean ma uśmiech. To opowieść człowieka, który widział wschodzące słońce w poniedziałek rano. „ Choć raz cieszę się, że was widzę, dziennikarze » rozpoczął rozmowę żartobliwym tonem. My też, Romain. Nas też. 

Juliena BILLIOTTE

Zastępca redaktora naczelnego AUTOhebdo. Pióro zanurzone w żółci.

0 Zobacz komentarze)