Był jednym z ostatnich żyjących kierowców, którzy uczestniczyli w narodzinach mistrzostw świata Formuła 1 w 1950 r. Nie ma już José Froilana Gonzaleza. Jeśli Argentyńczyk z dwoma zwycięstwami na swoim koncie nie wpisał się do księgi rekordów, na zawsze będzie miał szczególne miejsce w sercach kibiców i innych entuzjastów najwyższej kategorii. Rzeczywiście, jest pierwszym człowiekiem, dla którego wygrał wyścig Stabilny Ferrari. Było to w 1951 roku na torze Silverstone w Wielkiej Brytanii. Pierwsze zwycięstwo tej formacji, które przyniesie wiele innych w ciągu kolejnych 60 lat? W tym jeden z 1954 r., przebywający jeszcze w Anglii, wciąż zasłużony dla „byka pampasowego”, jak nazywano Południowoamerykanina.
Będzie to jego ostatni sukces w Formule 1. Ale w tym samym roku odniesie także zwycięstwo w innym bardzo dużym wydarzeniu sportów motorowych: 24 godziny Le Mans. Zawsze w samochodzie Prancing Horse, Ferrari 375 Plus i w towarzystwie niejakiego Maurice'a Trintignanta. Pod koniec tego sezonu Argentyńczyk zakończy tytuł wicemistrza świata za Juanem-Manuelem Fangio. Jego rodak i przyjaciel, za którym kilka lat wcześniej pojechał, by spróbować szczęścia w Europie. Dzięki tej porażce Marseillais Robert Manzon, lat 96, jest ostatnim żyjącym kierowcą, który wziął udział w pierwszych mistrzostwach świata F1.
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)