Po strasznych powodziach, które spustoszyły Emilię-Romanię i do których doprowadziły odwołanie tytułowego lekarza rodzinnego w zeszłym miesiącu, F1 znów znajduje się na łasce żywiołów.
Od kilku tygodni Kanada musi zmagać się z pożarami o potwornej intensywności. Po prowincjach Alberta i Nowa Szkocja na zachodzie kraju, ofiarą płomieni padła kolej na Quebec na wschodzie.
Dym z pożarów jest taki, że miasta na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, w tym Nowy Jork i Waszyngton, zostały w ostatnich godzinach spowite pomarańczowym pyłem. Władze zdecydowanie zalecają noszenie maski, aby ograniczyć szkody spowodowane przez przenoszone cząstki.
Czy w tym kontekście zorganizowanie Grand Prix Kanady w przyszłym tygodniu (16-18 czerwca) jest zagrożone? Wiedząc, że tor Circuit Gilles Villeneuve w Montrealu położony jest 800 km od głównych źródeł pożarów.
Formuła 1 zapewnia, że z największą uwagą monitoruje rozwój sytuacji. Obecnie, " wydarzenie nie jest zagrożone », Według rzecznika F1. „ Na podstawie dostępnych informacji zapewniono nas, że obecna sytuacja w Montrealu różni się od innych miejsc w kraju i Ameryce Północnej. Ryzyko pozostaje niskie, a jakość powietrza w mieście jest dobra ".
Dylemat moralny
Przypomnijmy, że Liberty Media wygłosiło podobne przemówienie w Imoli, zanim sytuacja nagle się pogorszyła. Będziemy również pamiętać, że F1 odwołała GP Emilii-Romanii z powodów materialnych, ale także wizerunkowych.
Czy ten sam dylemat moralny i etyczny nie może pojawić się w Montrealu?
Cokolwiek o tym myślimy, jaki sygnał wysłałby Grand Prix Formuły 1, podczas gdy kilkaset kilometrów dalej płoną lasy z powodu zmian klimatycznych?
F1 może być zaangażowana w transformację ekologiczną, która powinna doprowadzić ją do neutralnego śladu węglowego do 2030 r., ale wie też, że nie uniknie krytyki ze względu na to, co ucieleśnia.
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)