La F1 jest na szczycie fali i najwyraźniej nie ma zamiaru się cofać. Skoro znalazł nową publiczność, może mniej purystyczną, ale bardziej skupioną na serialu, to tak, jakby promotor nie godził się już na zadowalanie przeciętnych ras. Bądźmy szczerzy, poza swoim urokiem związanym z porannym harmonogramem Europejczyków i poza bardzo fajnym statusem Grand Prix na końcu świata z jego zapalonymi kibicami, runda australijska nie jest najbardziej wyczekiwaną na świecie kalendarza, w każdym razie pod względem spektaklu. Brak naprawdę wolnych zakrętów, a co za tym idzie dużych punktów hamowania, doprowadził w ostatnich latach do niewielu wyprzedzań, przy czym doszło do kilku niedzielnych procesji, szczególnie od 2011 r.
Ten artykuł jest przeznaczony wyłącznie dla subskrybentów.
Pozostało Ci 90% do odkrycia.
Już subskrybujesz?
Zaloguj się
- Nieograniczone przedmioty premium
- Magazyn cyfrowy od 20:XNUMX w każdy poniedziałek
- Wszystkie numery AUTOhebdo dostępne od 2012 roku
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)