Sprawy postępują w amerykańskim zespole F1, który rozpocznie się w Formuła 1 w 2010 roku. Na niecałe sześć miesięcy przed rozpoczęciem kolejnego sezonu, w którym dołączą cztery nowe zespoły, drużyna amerykańska przebiega zgodnie z harmonogramem. „ Przebyliśmy długą drogę od uruchomienia zespołu w zeszłym roku i wszystko przyspieszyło wraz z podpisaniem Porozumienia Concorde. », wyjaśnia Ken Anderson, jeden ze współdyrektorów amerykańskiego podmiotu. „ Nasza siedziba (z siedzibą w Charlotte) jest teraz ukończony i działa, podczas gdy jednomiejscowy jest na etapie budowy. »
Choć pozostaje wiele pytań dotyczących zdolności nowych zespołów do przygotowania się na inaugurację mistrzostw w Bahrajnie 14 marca 2010 r., nie wydaje się, aby amerykańska F1 miała najmniejszy problem z synchronizacją. „ Wszystko idzie zgodnie z planem, pierwsze przejazdy odbywają się w listopadzie, a gotowy samochód w styczniu jest gotowy do jazdy podczas testów w 2010 roku „, kontynuuje Anderson.
Z drugiej strony, jeśli chodzi o nazwiska przyszłych kierowców, amerykańska F1 nie wydaje się już taka pewna, czy chce wystawić dwóch Amerykanów. „ Bez wątpienia będziemy zmuszeni wstrzymać nasz plan, aby młodzi amerykańscy kierowcy jeździli. Sezon 2010 będzie trudny i będziemy potrzebować doświadczonych kierowców na początku sezonu », zadeklarował Peter Windsor, drugi menadżer zespołu na Suzuce.
Obecnie z zespołem Charlotte, który wystartuje w 2010 roku, kojarzonych jest kilka nazwisk. Tak więc Jonathan Summerton ścigający się w tym sezonie w Formule Atlantic czy John R. Hildebrand, który wygrał mistrzostwa Indy Lights w 2009 roku, to kierowcy, których można kojarzyć z amerykańską F1. Aby wesprzeć jednego z tych młodych ludzi, drugie miejsce należało zająć Alexa Wurza lub Pedro de la Rosa. Z kolei Jacques Villeneuve na pewno nie trafi do zespołu.
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)