Whitmarsh: Hamilton ma pecha

Martin Whitmarsh uważnie śledził wyścig Lewisa Hamiltona, który po trudnym wyścigu ostatecznie zajął 5. miejsce. Wielokrotnie krytykowany za agresywną jazdę Brytyjczyk potrzebuje dobrego wyniku, aby odzyskać pewność siebie.

opublikowany 10/10/2011 à 11:28

Dupuis

0 Zobacz komentarze)

Whitmarsh: Hamilton ma pecha

Lewis Hamilton sprawił, że ludzie znów zaczęli o nim mówić w Suzuce. Pilot McLaren ponownie zderzył się z Felipe Massą podczas wyścigu po tym, jak doznał przebicia opony na pierwszych okrążeniach, gdy był na drugim miejscu, przed kolegą z drużyny Jensonem Buttonem. Pilot Ferrari ponownie narzekał na agresywną jazdę Brytyjczyka, ale Martin Whitmarsh po raz kolejny stanął w obronie swojego protegowanego.

Dyrektor McLarena z niecierpliwością czeka na powrót mistrza świata z 2008 roku na czołówkę, aby mógł odzyskać pewność siebie. „Musi czuć się komfortowo, to przyjdzie samo, bo jest wspaniałym kierowcą”, podkreśla Martin Whitmarsh. „Nie lubi przegrywać, ale zwycięstwo nadejdzie ponownie. Mam nadzieję, że w przyszły weekend będę mógł świętować jeden z jego największych sukcesów. Wszyscy wiemy, że ma umiejętności. Musi się po prostu skupić na tym, co robi. »

Martin Whitmarsh nie obwinia Lewisa Hamiltona za kolizję z Felipe Massą, choć wyścig Brytyjczyka skomplikował się już z powodu przebicia opony. „Można pomyśleć, że ta dwójka jest jak namagnesowana”– żartuje dyrektor angielskiego zespołu. „Lewis tego nie widział, chociaż fakt ten przypomina poprzednie wypadki. Massa miał więcej miejsca niż Jenson (Button) na starcie. Hamilton zapłacił cenę za powolne przebicie opony, miał znaczny brak równowagi na tylnej osi. Kosztowało go to kilka miejsc, a walka z Felipe w niczym nie pomogła. »

Analizę naszych specjalnych korespondentów zawierającą 26 stron poświęconych Grand Prix Japonii, w tym 10 poświęconych nowemu mistrzowi świata, znajdziesz w kolejnym numerze AUTOhebdo, w sprzedaży od środy.

0 Zobacz komentarze)