Jego kwalifikacje dały powody do nadziei w obliczu wczorajszego wyścigu o tytuł Grand Prix Sakhir. Po podniesieniu jego Ferrari w sobotę w drugim rzędzie, Charles Leclerc oczekuje się, że dobrze sobie poradzi na szybkiej wersji trasy do Bahrajnu.
Jednak bardzo agresywne hamowanie na zakręcie nr 4, a następnie kontakt z Sergio Pérezem (Racing Point), przyszłym zwycięzcą, przeważyły nad ambicjami kierowcy Scuderii, który został zmuszony do wycofania się, podobnie jak Max Verstappen (czerwony Byk), boczna ofiara zdarzenia.
„Szkoda wypadnąć z wyścigu już na pierwszym okrążeniu, – podkreślił były kierowca Saubera. Byłem po wewnętrznej stronie Maxa, trochę z tyłu, próbowałem przyspieszyć i zahamować nieco później.
Widziałem przed sobą Checo (Péreza), ale spodziewałem się, że pozostanie poza Valtteri (Bottas), co jednak nie nastąpiło, gdyż zahamował nieco wcześniej niż Valtteri i wrócił w stronę wewnętrznej części zakrętu.
Gdy tylko zobaczyłem, że wraca, zahamowałem, ale było już za późno, bo zablokowałem przednie koło i uderzyłem go. » Ukarany dwoma punktami licencji i przede wszystkim trzema miejscami na starcie w niedzielę w Abu Zabi Monako przyznaje się do winy.
„Nie winię nikogo innego, Jeśli ktoś jest winny, to ja. Oczywiście jestem zawiedziony i dobrze będzie za kilka dni wrócić do samochodu, abym mógł zostawić ten wyścig za sobą. »
Zwłaszcza od tego czasu Sebastian Vettel nie był w stanie wspiąć się na punkty, zajmując ostatecznie jedynie 12. miejsce.
Zapoznaj się z pełnym raportem i analizą Grand Prix Sakhir, przygotowanym przez naszego specjalnego korespondenta w Bahrajnie, w numerze 2290 AUTOtygodniowo, dostępny dziś wieczorem w wersji cyfrowej oraz w środę w kioskach.
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)