FIA: Jean Todt, faworyt?

Jean Todt, po Ari Vatanenie, jest kandydatem na prezydenta FIA. Nazywany przez Maxa Mosleya Francuz nie ma jednak w swojej grze samych mocnych stron.

opublikowany 16/07/2009 à 15:50

Artykuł wstępny

0 Zobacz komentarze)

FIA: Jean Todt, faworyt?

Si la Formuła 1 zajmuje dużo miejsca, nie jest to jedyna dyscyplina zainteresowana nazwiskiem przyszłego prezydenta Międzynarodowej Federacji Samochodowej. Biorąc jednak pod uwagę kwoty, o które chodzi i popularność F1, to ta ostatnia będzie najbardziej uważna w kwestii nominacji Maxa Mosleya. Ponieważ ten przez dwadzieścia lat będzie sprawiał trudności zespołom F1, które nigdy nie trzymały Brytyjczyka w swoich sercach. Po wyjaśnieniu, że Max Mosley nie będzie kontynuował swojej misji po zakończeniu tej kadencji, z niecierpliwością oczekuje się nazwiska jego następcy.

Jean Todt, który w czwartek oficjalnie zgłosił swoją kandydaturę, jako drugi, niecały tydzień po Ari Vatanienie, ogłasza swoje zamiary. Były dyrektor sportowy Peugeot en rallye a pod względem wytrzymałościowym jest późniejszy niż Ferrari w Formule 1, Auvergne ma dużą wiedzę na temat sportów motorowych. Jego doświadczenie na czele Stabilny, przerywany sześcioma tytułami konstruktorów i pięcioma tytułami kierowców w mistrzostwach świata F1, niewątpliwie stanowi wagę jego kandydatury. Jest to jednak również wada, ponieważ większość członków FOTA (Stowarzyszenia Zespołów Formuły 1) wyraziła chęć spotkania się z „niezależnym” prezydentem FIA.

Z tej strony Ari Vatanen wydaje się bliższy pragnieniom FOTA. Fin, rajdowy mistrz świata z 1981 r., mógł w ostatnich latach wyostrzyć swój zmysł polityczny jako poseł do Parlamentu Europejskiego. Vatanen rozpoczął już swoją kampanię, odwiedzając w zeszły weekend tor Nürburgring, aby zwiedzić padoki. Przy tej okazji mógł dać swoje pierwsze wywiady i podzielił się swoją wizją tego, czym powinien być sport motorowy. Jeśli Fin zdobył punkty, Jean Todt, pomimo preferencji Maxa Mosleya, musi teraz wziąć się do pracy, aby wrócić do wyścigu.

0 Zobacz komentarze)