Grand Prix Włoch – felieton Juliena Fébreau

Julien Fébreau, prezenter F1 w Canal+, zabierze Cię za kulisy Grand Prix Włoch na torze Monza.

opublikowany 14/09/2022 à 07:30

Artykuł wstępny

0 Zobacz komentarze)

Grand Prix Włoch – felieton Juliena Fébreau

Julien Fébreau – CANAL+

Tyle emocji przeżyłem w ciągu kilku godzin na Monzy. Między pole position wywalczone w sobotę późnym popołudniem przez Charles Leclerc i podium niedzielnego Grand Prix Włoch, po raz kolejny podniesione przez czerwoną falę fanów, Monza zaoferuje mi porcję emocji na dobre i na (prawie) najgorsze!

Wszystko zaczęło się w sobotni wieczór, kiedy tozakręt „ Park Narodowy Monzy » zwolennicy Ferrari świętują zdobycie pole position przez swojego kierowcę.
W mieście panuje świąteczna atmosfera, a w hotelu, w którym mieszkają kierowcy Scuderii, panuje wręcz bunt. Carabinieri starają się zapewnić pozory porządku i krążenia, ale coraz większa liczba fanów zaczyna wspinać się po bramach hotelu, aby spróbować ich dojrzeć.

Charles i Carlos nie wrócili jeszcze z toru, na którym przeprowadzają odprawę i planują misję, która czeka ich następnego dnia w wyścigu.
Jednak kilka minut później, siedząc w hotelowej restauracji, jestem świadkiem szaleństwa, jakie ogarnia ulicę, w momencie, gdy z daleka rozbrzmiewają syreny policyjnych motocyklistów eskortujących samochód Charlesa Leclerca.

Następnie wyzwala się atmosferę stadionu piłkarskiego. Wszyscy wypatrują bohatera dnia, a kiedy pojawia się on na hotelowym dziedzińcu, niektórzy nie wahają się przebiec przez roślinność otaczającą obiekt, aby wręczyć mu zdjęcie lub czapkę!

Charles przystępuje do ćwiczeń z ogromnym uśmiechem i uwagą wobec każdego. Wszystko to w radosnym tłumie i przyprawiającym o zawrót głowy zgiełku, od którego do dziś, gdy piszę te słowa, jeżdżę im na kolana. Fani, choć być może byli rozczarowani niewykorzystanymi lub zmarnowanymi szansami Ferrari w tym sezonie, są w tym momencie gotowi wszystko wybaczyć. Dziś wieczorem chcą krzyczeć do Charlesa, że ​​zawsze będą przy nim, tak długo jak on będzie przy Ferrari!

Ta wymiana energii jest uderzająca i kiedy obserwuję tę scenę na tarasie z widokiem, spotykam Sabine Kehm, menadżerkę Michael and Mick Schumacher. Ona również obserwowała ten niesamowity moment zapału poruszonymi oczami i powiedziała do mnie: „ Przypomina mi Michaela kilka lat temu ".

Pomyślałem wtedy, że prawdopodobnie byłbym po drugiej stronie bramy i w ten sam sposób wykrzyczałbym miłość mojemu idolowi przez całe życie!
Kilka godzin snu później pojawiam się na torze w niedzielę rano o 7:45, żeby nie przegapić wyniku mistrzostw F3 w którym nadal kandyduje nasi dwaj Francuzi, Victor Martins i Isack Hadjar.

Jest to także okazja, aby być świadkiem otwarcia bram obwodu. Podobnie jak japońscy fani na Suzuce, którzy całą noc spali u bram toru, widzę wtedy najbardziej zagorzałych z nich biegających w stronę najpopularniejszych obszarów autodromu.
O tak wczesnej porze padok jest nadal zajęty tylko przez kilku pracowników cieni, a w Ferrari, w oczekiwaniu na przybycie najwyższej kadry kierowniczej firmy, fasady samochodów kempingowych zostały specjalnie pomalowane na żółto, aby uczcić 75-lecie Scuderii.
Czas na kawę i oto jestem w Pit Lane, gdzie czuć presję wśród samochodów ostatnich pretendentów do tytułu.

Znam Victora Martinsa bardziej osobiście, ponieważ nasze ścieżki skrzyżowały się na długo przed tym, jak został mistrzem świata w kartingu. Pozostaliśmy bardzo blisko i nieuchronnie czuję w tym momencie wszystkie emocje, które on stara się powstrzymać, podobnie jak jego starszy brat Nicolas, najważniejsza osoba u boku Victora od jego początków.

Na koniec niesamowitego wyścigu tytuł mistrza roku 2022 trafia w jego ręce i jestem wzruszony zarówno koronacją, za którą dał tak wiele, jak i ogromnym rozczarowaniem Isacka Hadjara, który stracił kilka metrów dalej.

Isack mi przypomina Sebastian Vettel który w 2009 roku, kiedy pod koniec sezonu jego szanse na tytuł były nikłe, doznał ciężkiego ciosu, gdy z matematycznego punktu widzenia tytuł definitywnie mu umknął. Isack też w to wierzył do ostatniej chwili, choć w ten niedzielny poranek jego szanse były znikome. To postawa prawdziwego mistrza i dla mnie jest to wielkie odkrycie tego sezonu. Jego postawa i talent zaprowadzą go daleko. Nasz francuski po raz kolejny przyprawił mnie o dreszcze!

Mówiono też o dreszczach, gdy kilka godzin później zgasła siatka F1 zaczął nabierać kształtu. Są dwa miejsca na świecie, gdzie przed wyjściem na antenę lubię odizolować się na kilka chwil na dachu naszych kabin komentatorskich. Jest tutaj, na Monzy, a także na Suzuce w Japonii. W obu przypadkach widok zawsze zapierał mi dech w piersiach. Dlatego w tę niedzielę nie odstąpiłem od reguły i poszedłem odetchnąć powietrzem Monzy, na dachu tego starego budynku, z którego roztacza się widok na pole startowe. Pogoda dopisała, publiczność również stopniowo narastała, a impreza zapowiadała się wyjątkowo dobrze.

Wyścig był, aż do tego porzucenia Ricciardo na ostatnich okrążeniach wyścigu. Po raz kolejny nie spodobał mi się widok tego dźwigu na torze, mimo że samochody nie przejechały zbyt szybko w jego lewo. W mojej głowie zawsze pojawia się zbyt wiele bolesnych obrazów. Nie podobało mi się też, że ten wyścig zakończył się w ten sposób, z tyłu jako jedyny Aston Martin w ten weekend na czele. Ten samochód bezpieczeństwa prawdopodobnie zasługiwał na zastąpienie czerwoną flagą. Mielibyśmy mini Grand Prix składające się z czterech lub pięciu okrążeń. Fani po raz kolejny byliby podekscytowani pomysłem, że Charles może mieć ostatnią szansę przeciwko Maxowi. A nawet gdyby go nie przekroczył, wszyscy byśmy wibrowali. To jest F1. A na Monzy jest jeszcze potężniejszy.

Z tego też powodu przedłużam tam swój pobyt o kilka dni. W najbliższą środę moja kolej, aby otrzeć się o świątynię prędkości za kierownicą samochodu Formuły 1. Nie będzie czerwony, ale bądźcie pewni, że moje serce będzie bić równie mocno, jak serce kibiców tańczący koń. Niedługo ci o wszystkim opowiem.

Tymczasem dbajcie o siebie przyjaciele i do zobaczenia na pierwszym rogu Canal+ za trzy tygodnie w Singapurze!

 

CZYTAJ TAKŻE > Grand Prix Francji – felieton Juliena Fébreau

0 Zobacz komentarze)

Aby przeczytać także

komentarze

*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!

0 Uwagi)

Aby napisać komentarz