Czy śmierć Sir Franka Williamsa oznacza śmierć pewnej idei F1?

W każdy wtorek dwóch naszych reporterów koncentruje się na gorącej debacie chwili. W tym tygodniu zastanawiamy się, czy odejście Sir Franka Williamsa oznacza śmierć pewnej idei F1.

opublikowany 30/11/2021 à 10:00

Jeremy’ego Satisa

0 Zobacz komentarze)

Czy śmierć Sir Franka Williamsa oznacza śmierć pewnej idei F1?

Fakty : Ogromna strona pt Formuła 1 zmieniło się w ostatnią niedzielę wraz ze śmiercią Sir Franka Williams w wieku 79 lat. Będąc filarem najwyższej kategorii przez ponad pięć dekad, Brytyjczyk doskonale ucieleśniał postać niezależnego, który stał się molochem zdolnym popisywać się każdym. Czy skromne wyniki, jakie zespół Williamsa uzyskał przed przejęciem go przez amerykańską firmę inwestycyjną w 2020 roku, świadczą o tym, że tego typu wzrosty są obecnie niemożliwe?

Tak, Juliena Billiotte’a 

Sir Frank był staromodnym sportem F1, ekstremalnym, fantazyjnym, śmiesznym, niepoprawnym politycznie, ale jakże przyjemnym sportem. Błogosławiony czas, kiedy silniki ryczały, rozrywając bębenki w uszach; złoty wiek, w którym nie zadawaliśmy sobie pytania, czy powinniśmy zarządzać oponami, paliwem czy ego całej planety; czasy, o których osoby poniżej 20. roku życia nie mogą wiedzieć, kiedy faceci mieli duże wąsy i duże usta. Aby zachować grzeczność. Od 1997 roku i ostatnich tytułów zdobytych przez Williamsa (dublet Drivers-Constructors z Jacques’em Villeneuve’em) świat się zmienił. Nasza ulubiona dyscyplina. Nostalgiczny? Trochę, oczywiście. Sir Frank to nie tylko główny zespół, który najdłużej utrzymuje się na stanowisku (739 Grand Prix na czele w latach 1977-2020), ale także ostatni naprawdę niezależny zespół na starcie, nawet jeśli zespół Grove (Wielka Brytania) zawsze mogliśmy polegać na solidnych partnerstwach w zakresie silników (Honda, RenaultBMW, Toyota, Albo Mercedes).

Przed Williamsem inni wspaniali weterani – Lotus, Brabham, Ligier i inni Tyrrellowie – zniknęli z ciała i duszy po kilku sezonach przebywania na końcu stawki. Smutny epilog, jakiego mógł doświadczyć zespół Grove (Wielka Brytania), który w ostatnich latach stał się cieniem samego siebie, w miarę jak jego model stawał się coraz bardziej przestarzały w obliczu demontażu konstrukcji. Fabryka jest znacznie lepiej wyposażona. Nawet amerykański przedsiębiorca Gene Haas, która wypłynęła na głęboką wodę w 2016 r., zrobiła to w oparciu o ścisłą współpracę techniczną z Ferrari. Przejęcie Williamsa przez amerykańską firmę Dorilton Capital w 2020 roku umożliwi Sir Frankowi pozostawienie potomności swojego znamienitego nazwiska. Ale to przekazanie pałeczki i wycofanie się rodziny Williamsów ze wszechświata, który na ponad 50 lat pochłonął całą jej figurantkę, miało już silną wartość symboliczną. Sir Frank przeżyje nieco ponad rok z dala od F1, którą tak bardzo kochał i dla której chętnie poświęcił większość swojego życia. Całkiem symboliczny. Stajnie, stając się franczyzą mniej lub bardziej podporządkowaną posiadaczowi praw handlowych, nie mają już wiele wspólnego z powszechnymi niegdyś inicjatywami pełnych pasji i zaradnych rzemieślników. Innymi słowy, dzisiaj trudno byłoby dostrzec wyłonienie się nowego Sir Franka.

NIE, autor: Alexis Plisson 

Zwyczajowo zawsze mówi się, że wcześniej było lepiej, co objawia się zacofaniem i nostalgią, które o wiele za długo opanowują społeczeństwo. Oczywiście jest to odczucie ludzkie i naturalne, ale musimy przestać zawsze postrzegać ewolucję i nowoczesność w negatywnym świetle. Tak, śmierć pioniera o znaczeniu Franka Williamsa stanowi symboliczny punkt zwrotny w czasie, gdy F1 nadal ewoluuje i odkrywa się na nowo. Tak, obecny okres jest daleki od ideału, ale czy nie mamy skłonności do automatycznego gloryfikowania przeszłości? Czy w czasie, gdy dwóch kierowców z dwóch różnych zespołów toczy zaciętą walkę o koronę świata, czy powinniśmy pamiętać, że różnice między uczestnikami nigdy nie były tak małe, a napięcie tak silne?

Dzisiejsza F1 nie ma nic do pozazdroszczenia tej z przeszłości. I wzajemnie. Są po prostu inni. Co więcej, Formuła 1, która zbyt długo utrzymuje wizerunek sportu zamkniętego w sobie, byłaby błędem, gdyby nie otworzyła się na świat. Serial Netflixa „Drive to Survive” znacząco zmienił swoich widzów i to nie przypadek, że na Grand Prix Stanów Zjednoczonych w październiku zeszłego roku zgromadziło się 400 000 widzów. Nie posuniemy się tak daleko, aby mówić o wyścigach sprinterskich, które mają swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników, ale zgodzimy się co do tego, że nowy format odkurza Formułę 1. Frank Williams był postrzegany jako ostatni z „garagistów”. , zagrał człowieka, który chce trzymać się z daleka od dużych ryb, chce pozostać kapitanem swojego statku, nawet gdy pogoda jest niesprzyjająca. Jego dziedzictwo pozostanie wyryte na padokach Formuły 1, podobnie jak wiele znaczących postaci w pięknej historii tego sportu. F1 żyje z duchem czasu i powinniśmy się z tego cieszyć. Poza tym, czy to nie sam Sir Frank powiedział w 2006 roku: „Świat Formuły 1 stale się rozwija. O wiele lepiej jest to zrozumieć, zaakceptować i starać się zawsze wyprzedzać.”

CZYTAJ TAKŻE > Sir Frank, ten bohater! 

Jeremy’ego Satisa

Świetny reporter F1 i pasjonat formuł promocyjnych

0 Zobacz komentarze)

Aby przeczytać także

komentarze

*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!

0 Uwagi)

Aby napisać komentarz