Po kontrowersyjnym rozpoczęciu widzowie i obserwatorzy Grand Prix Japonii 2019 drapali się po głowach Sebastian Vettel (Ferrari) w Suzuce. Niemiecki pilot wyraźnie poruszył swoim jednomiejscowy gdy pięć czerwonych świateł było jeszcze włączonych, przed zatrzymaniem i ponownym uruchomieniem po wydaniu sygnału startu.
Z tego też powodu czterokrotny mistrz świata spóźnił się na lot, przez co obaj przeziębili się Mercedes. Po szczegółowej analizie przeprowadzonej przez Kierownictwo Wyścigu (którego w ten weekend wyjątkowo brał udział Tom Kristensen) zdecydowano nie nakładać kary na kierowcę.
Dyrektor wyścigu FIA Michael Masi wyjaśnił reporterom powody, dla których trzyma żółtą kartkę w kieszeni. „Właściwie otrzymaliśmy sygnał z naszych czujników (umieszczonych na asfalcie, przyp. red.) wskazujący na wcześniejszy odlot.
Było to jednak w granicach tolerancji i najlepszą analogią do ustalenia byłoby z czym Valtteri (Bottasa) w Austrii (w 2017). " Więcej nie dowiemy się.
FIA nie zaprzecza faktowi, że Sebastian Vettel poruszył się przed startem. Tym, co pozwala mu bez obaw, jest stopień ruchu, który nie przekracza progu tolerancji sprawdzanego przez FIA. Czym dokładnie jest ten próg? Michael Masi nie przekazał tego.
Znajdź w numerze AUTO 2238tygodniowo, w sprzedaży w poniedziałkowy wieczór w wersji cyfrowej i w środę w kioskach, analiza GP Japonii przeprowadzona przez naszych specjalnych korespondentów.
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)