Sebastian Vettel rozumie reakcję opinii publicznej

Sebastian Vettel powrócił do skierowanych do niego gwizdków na podium Grand Prix Singapuru. Kierowca Red Bulla zapewnia, że ​​rozumie te negatywne reakcje.

opublikowany 27/09/2013 à 11:10

Dupuis

0 Zobacz komentarze)

Sebastian Vettel rozumie reakcję opinii publicznej

Sebastian Vettel nie chciał, aby kierowane do niego gwizdki na podium Marina Bay po tym, jak lider mistrzostw zdominował Grand Prix Singapuru głową i ramionami. Trzykrotnemu mistrzowi świata przybyło kilka osobistości z padoku, podkreślając wyjątkową jazdę Niemca, który poruszał się w innym tempie niż reszta peletonu. Jednak wielokrotny zwycięzca sezonu wolał podkreślać zagęszczenie kibiców Stabilny Ferrari.

Pilot Red Bull Racing powrócił do rozczarowania opinii publicznej w „Sport Bild”, podkreślając, że takie sytuacje mają miejsce w innych dyscyplinach sportowych. „Jeśli wyścigi są Twoją pasją i masz ulubionego kierowcę, wspieranie go jest rzeczą normalną. Oznacza to również, że jesteś przeciwko jego przeciwnikom. Moge z tym zyc. Dla mnie sprawa jest prosta: jeśli będę na stadionie piłkarskim i decyzja sędziego będzie sprzeczna z interesem mojej drużyny, to dołączę do grupy i też nazwiem go idiotą. To nic osobistego. Nauczyłam się, że nie jestem w stanie zadowolić wszystkich. Jeśli podpiszę 100 autografów, 101., który będzie czekać, będzie wściekły, to fakt. To, co robimy, nie ma znaczenia. Najważniejsze to być ze sobą szczerym i móc iść spać z czystym sumieniem. »

Zapoznaj się z analizą Grand Prix Singapuru przeprowadzoną przez naszych specjalnych korespondentów w numerze 1928 AUTOhebdo, dostępną teraz w wersji cyfrowej na wszystkich platformach i w kioskach.

0 Zobacz komentarze)