Ubiegłoroczny wicemistrz świata Sebastian Vettel chce w tym sezonie awansować o jedno miejsce. Aby tego dokonać konieczne będzie pokonanie pilotów pozostałych trzech tworzących „Wielką Czwórkę” F1 2010.
„W tym roku moglibyśmy mieć szczęście i mówić więcej o konkurencji niż o polityce i biznesie, – deklaruje młody pilot czerwony Byk dla brytyjskiego dziennika „The Guardian”. Il ya Ferrari, Mercedes, McLaren, Mercedesa i Red Bulla. To cztery zespoły i ośmiu kierowców. Na razie trudno wyróżnić kogoś z tłumu. »
Oprócz zaciętej rywalizacji czterech czołowych drużyn ryzykujemy wewnętrzne pojedynki, nie wahając się zakwalifikować tandemu Christiana Hornera do najbardziej widowiskowych.
„Będziemy także świadkami kilku interesujących bitew pomiędzy członkami drużyny. W brytyjskim zespole jest dwóch brytyjskich kierowców, Jensonowi będzie to trudne. Lewis jest bardzo szybki i zna zespół od kilku lat. Widzieliśmy, co się stało, kiedy Fernando Alonso pojechał do McLarena. Oczywiście w Niemczech wszyscy są zainteresowani rywalizacją pomiędzy Michaelem i Nico (Schumacher i Rosberg, przyp. red.). W tych zespołach wiele może się wydarzyć. Myślę więc, że najpotężniejszą kombinacją jesteśmy Mark i ja. Wszyscy wiedzą, że nie ma między nami żadnego problemu. Oczywiście cały czas chcę go pokonać, a on chce pokonać mnie, ale dobrze się dogadujemy. »
Na początku 2010 r. Sebastian Vettel nie podlega żadnej presji mediów, zwłaszcza w związku z – jego zdaniem – powrotem „starego Niemca”. I nie chodzi o to, żeby go niepokoić. Uważaj, „Mała Schumi” ma kły!
komentarze
*Przestrzeń zarezerwowana dla zalogowanych użytkowników. Proszę vous connecter aby móc odpowiedzieć lub opublikować komentarz!
0 Uwagi)
Aby napisać komentarz
0 Zobacz komentarze)