Sir Frank Williams, cztery akty bohatera F1

Z okazji 40. rocznicy pierwszego zwycięstwa Williamsa w Grand Prix Sir Frank, który również świętuje 50. rocznicę na czele zespołu F1, podniósł kurtynę nad wielkim teatrem swojego życia na torze Silverstone. Dramat w czterech aktach, pełen ogromnych radości i głębokich ran.

opublikowany 23/07/2019 à 09:40

Medhiego Casauranga

0 Zobacz komentarze)

Sir Frank Williams, cztery akty bohatera F1

« Być albo nie być ", zapytał Hamlet spod pióra Williama Szekspira. Dla Franka Williams, pytanie nie pojawiało się już od dawna. Na Silverstone to cała Anglia F1 który uczcił swojego bohatera. Dziwna radość jak na szefa zespołu, który nie wygrywał od wieków, ale którego brytyjskie drużyny domagają się bardziej niż kiedykolwiek. Plebiscyt nie jest tak zaskakujący, ponieważ Wielka Brytania lubi oddawać cześć swoim bohaterom, tym, którzy tworzą lub stworzyli chwałę tego starożytnego imperium, które nie panuje już nad niczym, z wyjątkiem może sportów motorowych. Prości bohaterowie bliscy ludziom jak Nigel Mansell, który pozostaje i to nie przypadek, bardziej niż kiedykolwiek archetypem kierowcy Williamsa…

Jego trudne początki

To właśnie w 1966 roku Frank Williams, świadomy swoich ograniczeń jako kierowcy, założył firmę Williams Racing Cars Ltd. i zaczyna przygotowywać samochody dla swojego przyjaciela Odwaga Mola, bogaty spadkobierca rodziny piwowarów. Zespół zadebiutował w 1967 r F3 zanim się do tego zobowiążesz F2 Następny rok. Na sezon 1969 Williams kupił Brabhama i wkroczył do F1 z zachęcającymi pierwszymi wynikami, co doprowadziło do tego, że Alessandro de Tomaso zwrócił się do niego z prośbą o włączenie się do jednomiejscowy zaprojektowany przez Dallarę.

 


Piers Courage podczas GP Monako w 1969 r. na Brabham BT26. Zwróć uwagę na logo Franka Williamsa na nosie! ©DPPI

Katastrofa uderza Grand Prix Holandii 1970, gdzie ginie Odwaga. Choć bardzo poruszony śmiercią przyjaciela, Williams kontynuował swoją przygodę w F1. Po odzyskaniu niepodległości po rozstaniu z De Tomaso wynajął prywatne Marsze sponsorowane przez Polytoys na sezony 1971 i 1972 i powierzył je Francuzowi Henriemu Pescarolo i obiecującemu Brazylijczykowi Carlosowi Pace’owi, bez uzyskania przekonujących rezultatów.

 


Henri Pescarolo z bardzo rozpoznawalnym March 711 w Watkins Glen (Stany Zjednoczone) w 1971 r.  © DPPI

Następnie Williams zdecydował się zostać samodzielnym producentem. Po krótkim występie w 1972 r. podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w rękach Pescarolo, FX3 miał swój prawdziwy debiut w zawodach w 1973 r. Nawet jeśli samochód ten nie nosi swojej nazwy (zgłoszono go w 1972 r. pod nazwą Polytoys, następnie w 1973 r. pod nazwą Polytoys nazwa Iso-Marlboro), możemy uznać, że jest to pierwsza w historii Williamsa F1. W 1975, usunięty przez Iso, Frank Williams wszedł do mistrzostw pod własnym nazwiskiem. Bez środków do życia, myśli, że znalazł patrona, którego tak bardzo mu brakuje, gdy bogaty austriacko-kanadyjski przemysłowiec Walter Wolf oferuje drużynie pomoc.

Jego niezliczone sukcesy

Wyrzucony z założonego przez siebie zespołu Frank Williams szybko zareagował. Dzięki pieniądzom uzyskanym z odsprzedaży Williams Racing firmie Walter Wolf, W 1977 roku założył nowy zespół o nazwie Williams Engineering. Z tej okazji łączy siły z młodym inżynierem Patryk Głowa, którego zatrudnił w 1975. Od sezonu 1978 i FW06 Frank ponownie stał się pełnoprawnym producentem.

 

 

 

 

Musieliśmy poczekać do 1979 r. i pojawienia się FW07, aby Williams w końcu dotarł na szczyt hierarchii. Po pierwszym zwycięstwie Claya Regazzoniego na Silverstone 14 lipca Alan Jones kontynuował swoje zwycięstwa. Na pierwszy tytuł trzeba będzie poczekać jeszcze rok. W latach 1980–1997 drużyna zdominowała mistrzostwa świata jak nikt inny, wygrywając 9 tytułów producentów i 7 tytułów kierowców z Alanem Jonesem, Keke Rosbergiem, Nelsonem Piquetem, Nigelem Mansellem, Alain Prost, Damona Hilla i Jacques’a Villeneuve’a.

 

 

W latach 2002-2004 przeżyła nowy okres sukcesów BMW którego żaden tytuł nie sankcjonuje. Kiedy niemiecka firma przejęła Saubera, Williams odzyskał status niezależnego zespołu, z którego nigdy od tamtej pory nie wyszedł, odnosząc pojedyncze i ostateczne zwycięstwo – 114. – jak dotąd. w 2012 r. z pastorem Maldonado w Hiszpanii.

Jego ogromne dramaty

Za 50 lat Sir Frank doświadczy wielu radości, ale także tragedii, które głęboko go naznaczyły. W 1970 roku podczas Grand Prix Holandii w Zandvoort zginął jego kierowca i przyjaciel Piers Courage. „Był cudowną osobowością., on pamięta. Miał znakomite maniery. Jego odejście było wielką stratą. Na pogrzebie byli obecni wszyscy piloci oprócz jednego i wszyscy płakali. »

8 marca 1986 roku Frank do głębi odczuwał skutki wypadku samochodowego na drodze prowadzącej do toru Paul-Ricard, w wyniku którego doznał porażenia czterokończynowego. Od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim. „Jego wypadek był dramatyczny i zmienił nasze życie, wyjaśnia jego najstarszy syn Jonathan, który zarządza Williams Heritage. Nasza rodzina musiała się przystosować, mama musiała się przystosować, żeby odbudować tatę i jego środowisko. Była wyjątkowa. Determinacja taty, by wrócić do F1, nigdy nie osłabła. Jest kierowcą wyścigowym i liczy się tylko następny wyścig. Jego konkurencyjny charakter jest silniejszy niż kiedykolwiek. To, co udało mu się zbudować, było ogromnym dziedzictwem dla jego rodziny i fanów. »

Znów dochodzi do tragedii 1 maja 1994 w Imola, gdzie zmarł Ayrton Senna za kierownicą jednego ze swoich samochodów. „Bardzo utalentowany pilot, głęboko zdeterminowany, ubolewa nad Sir Frankiem 25 lat później z powodu tej tragedii, która prześladowała go i prześladowała przez długi czas. To on dał początek nowemu rodzajowi bardzo skupionych i rozwiniętych pilotów, których mamy dzisiaj. » 

Kolejny mocny cios miał miejsce 8 marca 2013 r., kiedy w wieku 66 lat cierpiał z powodu bólu po stracie żony, Lady Virginii, z powodu raka. Lepiej znany pod pseudonimem „Ginny”, była integralną częścią historii i sukcesów zespołu. Bez niej Frank Williams nigdy nie poradziłby sobie ze swoją niepełnosprawnością.

Jego niezachwiana wiara

Dziś, nawet jeśli nie prowadzi już na co dzień swojej stajni, Sir Frank nadal pracuje w swoim biurze w Grove. „Tata ma niezwykłą odporność i wytrwałość, które, jak sądzę, wynikają z jego pasji– zauważa jego córka Claire, która pełni funkcję zastępcy dyrektora zespołu. On po prostu kocha F1, to jego życie. Kiedy opuścił szkołę z internatem, co było dość smutnym i samotnym okresem, Formuła 1 zapewniła mu społeczność. Po wypadku była dla niego powodem do życia, tak samo jak jego rodzina, dlatego mówi o niej jak o swoim tlenie. Żyje i oddycha dla niej nawet dzisiaj. » 

 


Claire Williams. ©DPPI

Ze swoim starym wspólnikiem Patrick Head wraca do biznesu jako konsultant, podjął nowe wyzwanie jako ostatni wyraz uznania dla tego istnienia, które dało mu tyle samo, co odebrał: przywrócenie zespołu na szachownicę F1. Na Silverstone otrzymał jako prezent urodzinowy za swoje pierwsze zwycięstwo w mistrzostwach świata Amerykański operator telefoniczny Rokit przedłużył umowę o kolejne dwa lata, do końca 2023 roku.

„50 lat F1– wypalił zakłopotany w ostatni weekend. Nie mogę powiedzieć, że kochałem każdą minutę, bo niektóre momenty były bardzo trudne – straciłem żonę, straciłem pilotów – ale Mimo wszystko F1 była dla mnie bardzo dobra. Zawsze byłem maniakiem szybkości. Ja też prowadziłem, udając, że jestem pilotem. Przybycie Patricka Heada było decydujące, był kluczem do uczynienia firmy tym, czym jest. Odnieśliśmy wiele sukcesów, ale w F1 jest takie dobrze znane powiedzenie: „Twój prawdziwy poziom to ten z ostatniego wyścigu!” »Będziemy walczyć dalej! Nie mam zamiaru iść nigdzie indziej! »

 


Patrick Head i Frank Williams na Festiwalu Prędkości w Goodwood w 2009 roku. © DPPI

Ostatnie słowo zostawmy Jaime’owi, jego drugiemu synowi, menadżerowi małego sklepu z płytami w Londynie. „Bycie najstarszym głównym zespołem w F1 nie ma dziś w jego oczach żadnego znaczenia, wyjaśnia, że ​​jako jedyny z rodzeństwa zdystansował się od sportów motorowych. To nie jest człowiek, który rozpamiętuje swoje sukcesy. Myśli o tym, co będzie dalej, o następnym Grand Prix. Jego siłą jest wytrwałość. To, czego dokonał pomimo przeciwności losu, jest niezwykłe. Trzeba mieć niezwykłą osobowość, aby móc dalej iść do przodu pomimo tego, co znosiłeś przez lata. Wciąż idzie do przodu, bo taki jest. Nic go nigdy nie powstrzymało! » Więc to nie koniec…

Medhiego Casauranga

Pasjonat historii sportów motorowych we wszystkich dyscyplinach, nauczyłem się czytać dzięki AUTOhebdo. Przynajmniej tak mówią wszyscy moi rodzice, kiedy widzą moje imię w środku!

0 Zobacz komentarze)