Andreas Seidl i sztuka podboju z McLarenem (część 1)

Niemiecki menadżer może sobie pogratulować już poczynionego postępu po pierwszym roku na czele zespołu McLarena. Postęp dzisiaj w obliczu Covid-19.

opublikowany 16/05/2020 à 18:06

Pierre Tassel

0 Zobacz komentarze)

Andreas Seidl i sztuka podboju z McLarenem (część 1)

Nie tak wyobrażał sobie świętowanie pierwszego roku w szkole Woking. Narzucając swoim ludziom bezrobocie techniczne, decydując o obniżkach wynagrodzeń, nigdy tego nie robił i nie był na to przygotowany. Jednak Andreas Seidl musiał to rozwiązać ze śmiercią w duszy.

„To jedna z najtrudniejszych decyzji, jakie musiałem podjąć w życiu. – szepcze do AUTOtygodniowo ze swojej brytyjskiej rezydencji. To była jedyna decyzja, jaką należy podjąć, aby chronić zespół. Ton jest poważny, a głos nieco drżący.

Si l’Allemand, qui a dirigé d’une main de fer la dernière campagne de Porsche en WEC po trzech zwycięstwach w 24-godzinnym wyścigu Le Mans (od 2015 do 2017 r.) nigdy nie poddał się sentymentalizmowi, jest nie mniej blisko swoich ludzi. Zawsze tak było, we wszystkich dyscyplinach i zespołach (BMW w F1 et DTM, Porsche w LM P1), w którym bywał.

Dla niego sporty motorowe zawsze były ludzką przygodą, sprawą zespołową, a przede wszystkim duchem zespołu, zanim stały się wyzwaniem technicznym. „Najważniejsze jest, aby położyć kres temu kryzysowi i przetrwać jako zespół, on kontynuuje.

Mamy w McLarenie jasną wizję tego, co musimy zrobić w nadchodzących miesiącach, aby kontynuować nasz postęp w kierunku czołówki stawki. Zamknięcie fabryki (słynne „shutdown” według utrwalonego angielskiego wyrażenia. Przyp. red.) jest dla wszystkich takie samo i jestem przekonany, że gdy tylko wyścigi odzyskają swoje prawa, będziemy po prostu mogli kontynuować dynamikę, jaką był nasz przed kryzysem. »

Przybywając 1 maja 2019 r. do Woking, zastał grupę będącą ofiarą wątpliwości i podziałów. Zespół osłabiony, a nawet po traumie z powodu niepowodzenia relacji z Hondą. Zespół również w trakcie restrukturyzacji. „Jak już wielokrotnie mówiłem, skorzystałem z dobrych decyzji podjętych przed moim przyjazdem, – podkreśla skromnie.

Decyzje dotyczące kierunku technicznego, jaki należy podążać zimą, co pozwoliło nam nie spieszyć się, przeanalizować wszystkie szczegóły, aby zidentyfikować mocne strony zespołu i zidentyfikować słabe. Przyczyną słabych wyników odnotowanych w latach poprzednich były deficyty organizacyjne, zwłaszcza infrastrukturalne. Mieliśmy czas na zastanowienie się, jak chcemy podejść do przyszłości. »

Przez „my” musimy rozumieć jego trzech poruczników na czele trzech dużych dywizji tworzących armię Woking: James Key, dyrektor techniczny, Andrea Stella, dyrektor wyścigów i Piers Thynne, dyrektor produkcji.

„Jestem również zadowolony z tego, co wprowadziliśmy, aby unowocześnić narzędzie produkcyjne, – nalega. Ulepszenia, które zaobserwowaliśmy jako zespół w zeszłym roku i zimą, jeśli chodzi o rozwój samochodu, a także postęp, jaki poczyniliśmy w zakresie infrastruktury, jestem usatysfakcjonowany. Jednocześnie doskonale wiemy, że przed nami jeszcze długa droga. »

 

 

 

 

Rygorystyczna spójność

Wspierać go na drodze do powrotu do zdrowia przede wszystkim Zak Brown, dyrektor generalny McLaren Group, który odnalazł go, gdy konieczne było znalezienie następcy dla Érica Boulliera.

„Już po pierwszym spotkaniu z nim, już na pokładzie, zauważyłem, że mamy takie same poglądy na temat podejścia do stojącego przed nami zadania. Docelowo Zak odpowiada za całą organizację działu wyścigowego, a nasza współpraca to udany mariaż pod względem odpowiednich doświadczeń i umiejętności. Z mojego punktu widzenia działa to dobrze, a sposób, w jaki Zak prowadzi organizację, daje mi swobodę i wsparcie, których potrzebuję, aby jak najlepiej wykonywać swoją pracę.

Podoba mi się to, że Zak jest kierowcą wyścigowym. Zespół F1 to duży biznes, ale jednocześnie ważne jest, aby zrozumieć, że jest to sport i że to ludzie zapewniają osiągi. Jesteśmy na tej samej fali. »

Ta spójność jest bardziej istotna niż kiedykolwiek w dzisiejszych czasach, gdy wszystko może się zmienić w ciągu kilku godzin, jak miało to miejsce w Melbourne na początku marca, kiedy w zespole zdiagnozowano pierwsze przypadki Covid-19.

„Wszyscy, którzy pozostali poddani kwarantannie w Australii, wrócili już do Anglii i swoich rodzin, wzdycha z ulgą. Cieszę się, że ten odcinek się już skończył i u wszystkich wszystko w porządku. »

Jeśli dla zarażonych członków zespołu osiągnięto już koniec tunelu, F1 jest dopiero na samym początku. Odkąd zdała sobie sprawę, że jest częścią całości i że nie została zaszczepiona na zmienne koleje świata, do którego należy, Formuła 1 organizuje się, aby zaradzić najgorszemu.

„Kryzys, w jakim dzisiaj pogrążyliśmy się, jest ostatnim dzwonkiem alarmowym dla sportu, który wcześniej nie cieszył się dobrym zdrowiem, a obecnie znajduje się w sytuacji nie do utrzymania, Andreas wyraża się spokojnie. Dochodzimy do punktu, w którym konieczne są drastyczne zmiany.

W chwili obecnej ważne jest osiągnięcie nowego poziomu w zakresie ograniczonego budżetu, ponieważ uważamy, że przy skali strat finansowych, jakie poniesiemy i całkowitej niewiadomej, w jakiej idziemy do przodu, ważne jest – oprócz innych już zatwierdzonych działań, takich jak zamrożenie niektórych elementów samochodu – pokazać naszym akcjonariuszom, że podjęte w tym roku działania pozwolą zrekompensować część strat w kolejnych latach.

Muszę powiedzieć, że jesteśmy usatysfakcjonowani faktem, że prezydent Jean Todt zajął się tą sprawą. W ciągu ostatnich trzech tygodni odbyło się wiele spotkań z FIA, FOM i innymi zespołami. Jean i Chase Carey (prezes grupy F1 w Liberty Media. przyp. red.) odbywają indywidualne spotkania z zespołami, aby podejmować właściwe decyzje chroniące zespoły i zapewniające przyszłość F1. Jesteśmy zadowoleni z tego, co widzimy do tej pory, ale chcielibyśmy, aby limit budżetu był jak najniższy.

Im jest ona niższa, tym większy będzie jej wpływ na dobrą kondycję F1 w przyszłości. 100 milionów dolarów wydaje się odpowiednią kwotą, aby zarządzać zespołem, jednocześnie pozwalając F1 być tym, czym naszym zdaniem powinna nadal być. Największym ryzykiem, jakie widzę, jest utrata stajni, jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania! »

Ciąg dalszy jutro

0 Zobacz komentarze)