Alonso miał szczęście w swoim nieszczęściu

Fernando Alonso jest świadomy, że podczas wypadku na początku GP Belgii był o krok od katastrofy. Asturianin już w momencie uderzenia obawiał się kontuzji.

opublikowany 02/09/2012 à 18:14

Dupuis

0 Zobacz komentarze)

Alonso miał szczęście w swoim nieszczęściu

GP Belgii to bardzo zła operacja dla Fernando Alonso dla którego seria 23 wyścigów z punktacją kończy się wycofaniem się z wyścigu, co jest jego pierwszym od GP Kanady w 2011 r. Asturyjczyk widzi, jak jego przewaga w mistrzostwach znika, ponieważ do końca wyścigu pozostały mu tylko 24 punkty Sebastian Vettel, jego najbliższy rywal. Jednak pilot Stabilny wychodzi bez szwanku z tego imponującego wypadku, po tym jak był bliski katastrofy jednomiejscowy de Romain Grosjean otarł się o jego hełm.

„Pierwszą zaskakującą rzeczą na początku był Pastor (Maldonado)”., komentuje Asturyjczyk, który startował z piątego miejsca na starcie, obok Wenezuelczyka. „Byłem zaskoczony, ponieważ wciąż mieliśmy czerwone flagi, a on był już trzeci lub drugi. Więc to był skradziony początek. Zacząłem dobrze, ponieważ udało mi się wyprzedzić dwa Saubery i znaleźć się na trzecim miejscu. Jestem rozczarowany straconymi dzisiaj punktami, ale uważam się za szczęściarza, że ​​mogę zasiąść w samochodzie za pięć dni na Monzy, ponieważ sądząc po zdjęciach, mogłem mieć problemy z rękami, a nawet głową, ponieważ samochód Grosjeana miał przeleciał bardzo blisko. Nie wiedziałem, co się stało, dopóki nie zobaczyłem telewizora, ponieważ przy szybkości, z jaką to nastąpiło, trudno było mi ocenić siłę uderzenia. Zostałem w samochodzie kilka sekund, bo bolały mnie plecy. Wybuchł pożar, więc marszałkowie przyjechali z gaśnicami. Postanowiłem wysiąść z samochodu, bo nie mogłem już oddychać dymem. »

Zapraszamy do zapoznania się z analizą Grand Prix Belgii w kolejnym numerze AUTOhebdo, dostępnym od wtorku w wersji cyfrowej na iPada, PC i Mac, a od środy w kioskach.

0 Zobacz komentarze)