Sainz na pole position, aby zastąpić Vettela w Ferrari?

W Maranello aplikacji nie brakuje, jednak opcja hiszpańska wydaje się wyraźnie wyróżniać

opublikowany 13/05/2020 à 10:25

Medhiego Casauranga

0 Zobacz komentarze)

Sainz na pole position, aby zastąpić Vettela w Ferrari?

Odmawiając przedłużenia umowy najmu na Maranello poza kampanią 2020, Sebastian Vettel zwolniło jedno z najbardziej pożądanych miejsc w siatce. Wreszcie wypuszczono, że tak powiem, bo jak zwrócił nam uwagę aktor na padoku, Scuderia „nie ogłosiłby nieprzedłużenia kontraktu Vettela, gdyby nie było już w przygotowaniu jego następcy”.

Kto zatem będzie tym szczęściarzem? Bardzo szybko, wyróżniało się imię: to Carlos Sainz. Autor znakomitego sezonu 2019, uwieńczonego pierwszym w karierze podium i honorowym tytułem „najlepszego z pozostałych”, kierowca McLaren wspomniał już o tej plotce podczas testów zimowych, mówiąc, że jest bardzo szczęśliwy z realizacji projektu Woking.

Ale syreny z Maranello mają urok zarówno urzekający, jak i niebezpieczny. Ponieważ Charles Leclerc jest teraz szefem wśród The Reds, a włoscy przywódcy zobaczyli, co dało spotkanie dwóch kogutów na tej samej podwórzu z Vettelem w zeszłym roku. Czy przyszły kolega z drużyny Monako zgodzi się zagrać drugie skrzypce?

W każdym razie kilka źródeł potwierdziło nam fuzję Ferrari-Sainz. Transakcja byłaby już o krok od finalizacji i ogłoszenie mogłoby nastąpić szybko. Zachowajmy jednak ostrożność, ponieważ Ferrari ma zwyczaj sporządzania umów przedwstępnych, które nie zawsze dochodzą do skutku. Nico Hülkenberg wie coś na ten temat, mając doświadczenie, gdy był w Sauberze w 2013 roku. Do profilu Niemca wrócimy później.

Drugie imię, które pojawia się najczęściej, to tzw Daniel Ricciardo. Dzięki swojemu włosko brzmiącemu nazwisku, wielokrotnym zwycięzcom Grand Prix, ogromnemu doświadczeniu i niezmiennie dobremu humorowi, nie ma wątpliwości, że Australijczyk szybko zdobędzie fanów w kieszeni.

Dwa lata temu zwrócono się już do Ricciardo w Ferrari, tym razem zastępując Kimiego Raïkkönena. Kontakty zakończyły się niepowodzeniem, a pilot czerwony Byk w końcu zdecydował się zaryzykować Renault na dwa lata, wiedząc, że pod koniec 2020 r. znów będzie wolny. W połowie wyniki są mieszane i trudno sobie wyobrazić, że Ricciardo odrzuci ofertę transferualpine. Jednak jego oczekiwania co do wynagrodzenia, znacznie wyższe niż Sainza, być może stanowią przeszkodę dla Maranello, który przeniósł Leclerca na wyższy poziom.

Możemy również pomyśleć, że Ferrari chce powrócić do swojej zwykłej filozofii w zakresie hierarchii kierowców, a mianowicie wyznaczonego numeru 1 i bardzo solidnego numeru 2, aby zapewnić sobie duże punkty i odnieść kilka zwycięstw. Ricciardo nie zaakceptuje tego drugiego statusu, natomiast Sainz niewątpliwie mógłby rozważyć go tymczasowo. Tak czy inaczej, wszyscy kierowcy myślą, że mogą pokonać swojego kolegę z zespołu.

Za tymi dwoma głównymi kandydatami stoją inni kolarze, którzy mogą pasować do profilu poszukiwanego przez Maranello. 

Niepolityczny za grosze, rzetelny i o nienagannym stanie umysłu, Valtteri Bottas przynosi szczęście Mercedes od 2017 roku i odegrał znaczącą rolę w dążeniu do dubletu kierowców i konstruktorów w ciągu ostatnich trzech sezonów. Jeśli jego małomówny charakter nie uczyni go najseksowniejszym wyborem, Finn miałby tę zaletę, że nie rozpalał namiętności, zawsze gotowy rozpalić się we Włoszech.

W miarę jak Sainz zbliża się do Maranello, jednego ze swoich byłych kolegów z drużyny, Nico Hülkenberg być może uważa, że ​​ma szansę. Przecież Niemiec zdominował Hiszpana, gdy obaj grali w parze w Renault w 2018 roku. W tym czasie Madrylenianin był bliski utraty miejsca w stawce po zatrudnieniu Ricciardo. Jak się okazuje, historia toczy się szybko F1 a czas jest kluczowy. Hülkenberg, jak wskazano wcześniej, prawie dołączył do Ferrari w 2014 roku…

Były członek Akademii Kierowców Ferrari, Antonio Giovinazzi utrzymuje bliskie stosunki z Maranello, właśnie ci, którzy ułatwili mu pobyt w Alfa Romeo ostatni rok. Czy Włoch mógłby awansować w czcigodnej instytucji transalpine ? Jego CV wydaje się na razie trochę jasne.

Wreszcie zostań dwie wybuchowe, ale mało prawdopodobne opcje, żeby nie powiedzieć fantazyjne. Pierwszą z nich jest powrót Fernando Alonso w zespole, w którym błyszczał jak czarny diament w latach 2010-2014. Ale czy Ferrari w ogóle chce trzymać w łapach Leclerca osobowość taką jak Byk Asturii, którego trudno sobie wyobrazić w roli mentorów jak starzy ludzie? Nie wspominając już o tym, że Hiszpan niedawno oświadczył, że raczej przygląda sięWytrzymałość. Ale to było przed wiadomością o odejściu Vettela…

A potem pojawia się wieczna plotka Lewis Hamilton. Tak jakby, parafrazując dyrektora ds. reklamy Jacques’a Séguéli, nie odniosło się w życiu sukcesu, jeśli nie wygrało się z Ferrari. Sześciokrotny mistrz świata nie zaprzeczył, że pod koniec ubiegłego sezonu miał kontakt z zarządem Maranello. Jednak niedawno odrzucił wszelkie chęci opuszczenia Mercedesa, zapewniając, że jest już „ze swoim zespołem marzeń”.

Wszystko, co musisz zrobić, to obstawić zakłady: w każdym razie napięcie będzie krótkotrwałe.

Medhiego Casauranga

Pasjonat historii sportów motorowych we wszystkich dyscyplinach, nauczyłem się czytać dzięki AUTOhebdo. Przynajmniej tak mówią wszyscy moi rodzice, kiedy widzą moje imię w środku!

0 Zobacz komentarze)